Liderzy Unii Europejskiej bez przerwy jednak powtarzali: zasady społeczne to sprawa państw narodowych, w tych sprawach kierujemy się zasadą subsydiarności. Subsydiarność to koncentracja wspólnot wyższego rzędu na tych działaniach, których wspólnoty mniejsze wypełnić nie mogą. W Unii ową „subsydiarność” rozumiano bardzo szczególnie. Jako realizację na poziomie większości państw aborcjonistycznej i prohomoseksualnej polityki, przy jednoczesnym uruchamianiu soft power, presji i wpływu unijnych instytucji wobec tych państw, które choćby częściowo chciały dochować wierności cywilizacji chrześcijańskiej.
W traktacie lizbońskim władze UE poszły krok dalej. Jako wartość podstawową integracji europejskiej uznały „niedyskryminację ze względu na orientację seksualną”, a więc w praktyce emancypację każdej perwersji, która będzie domagać się publicznej akceptacji. I w ten sposób praktycznie zaczęto unieważniać normy chrześcijańskie w życiu społecznym, bo owa „niedyskryminacja” w praktyce – to na przykład stowarzyszenia homoseksualne zapraszane do polskich szkół przez rząd oraz rzeczników (!) praw obywatelskich i (!!) praw dziecka.
Z labiryntu unijnych instytucji zaczęła się wyłaniać Nowa Europa, mająca niewiele wspólnego z dziedzictwem Karola Wielkiego, Świętego Ludwika, Jana Sobieskiego. Jej klasa rządząca nie tyle zrywała z dziedzictwem samej Europy, co sama już była produktem dezintegracji cywilizacji europejskiej. Odrzucenie tradycji przechodziło im o tyle łatwo, że tradycji po prostu nie znali.
Nowoeuropejczycy mówią o „subsydiarności”, bo po pierwsze brzmi to efektownie, po drugie na ogół nie wiedzą, że można to powiedzieć zwyczajnie po polsku. Subsydiarność to po prostu pomocniczość, jedna z kluczowych zasad chrześcijańskiej i klasycznej filozofii społecznej. Inna rzecz, że owa „subsydiarność” niewiele ma wspólnego z pomocniczymi funkcjami i samoograniczeniem władzy, zajmującej się tylko tymi funkcjami. Subsydiarność Nowoeuropejczyków to pojęcie dosyć złożone: oznacza umiejętność włączenia Roberta Schumanna w moralne „subsydiowanie” agendy LGBT. Rzeczywiście – powstaje świat, o którym (klasyczni) filozofowie nawet nie śnili.
Marek Jurek |