29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nowoeuropejczycy

Ocena: 0
3506
Unia Europejska przez wiele lat omijała pytanie o ideał cywilizacyjny, w imię którego mają jednoczyć się narody Europy. Konserwatywni krytycy wyrzucali ojcom założycielom, że mimo swej osobistej pobożności, kierując się chadeckim optymizmem, zignorowali przestrogi doktorów kontrrewolucji i niewiele zrobili, by zasady cywilizacji chrześcijańskiej uznano za podstawę ich politycznego projektu. A było to – i coraz bardziej jest – niezbędne nie dla rytualnej afirmacji „wartości”, ale by chronić instytucje jednoczącej się Europy przed duchową pustką, „wolną” od jakiejkolwiek historycznej tradycji i moralnych prawd. Już bowiem od Traktatu Amsterdamskiego, czyli od końca lat 80., również na Zachodzie zaczęła się „transformacja ustrojowa”. Integrująca się Europa wyraźnie zaczęła wspierać wywrotowe prądy antyrodzinne, a nawet działania skierowane przeciw prawu do życia.

Liderzy Unii Europejskiej bez przerwy jednak powtarzali: zasady społeczne to sprawa państw narodowych, w tych sprawach kierujemy się zasadą subsydiarności. Subsydiarność to koncentracja wspólnot wyższego rzędu na tych działaniach, których wspólnoty mniejsze wypełnić nie mogą. W Unii ową „subsydiarność” rozumiano bardzo szczególnie. Jako realizację na poziomie większości państw aborcjonistycznej i prohomoseksualnej polityki, przy jednoczesnym uruchamianiu soft power, presji i wpływu unijnych instytucji wobec tych państw, które choćby częściowo chciały dochować wierności cywilizacji chrześcijańskiej.

W traktacie lizbońskim władze UE poszły krok dalej. Jako wartość podstawową integracji europejskiej uznały „niedyskryminację ze względu na orientację seksualną”, a więc w praktyce emancypację każdej perwersji, która będzie domagać się publicznej akceptacji. I w ten sposób praktycznie zaczęto unieważniać normy chrześcijańskie w życiu społecznym, bo owa „niedyskryminacja” w praktyce – to na przykład stowarzyszenia homoseksualne zapraszane do polskich szkół przez rząd oraz rzeczników (!) praw obywatelskich i (!!) praw dziecka.

Z labiryntu unijnych instytucji zaczęła się wyłaniać Nowa Europa, mająca niewiele wspólnego z dziedzictwem Karola Wielkiego, Świętego Ludwika, Jana Sobieskiego. Jej klasa rządząca nie tyle zrywała z dziedzictwem samej Europy, co sama już była produktem dezintegracji cywilizacji europejskiej. Odrzucenie tradycji przechodziło im o tyle łatwo, że tradycji po prostu nie znali.

Nowoeuropejczycy mówią o „subsydiarności”, bo po pierwsze brzmi to efektownie, po drugie na ogół nie wiedzą, że można to powiedzieć zwyczajnie po polsku. Subsydiarność to po prostu pomocniczość, jedna z kluczowych zasad chrześcijańskiej i klasycznej filozofii społecznej. Inna rzecz, że owa „subsydiarność” niewiele ma wspólnego z pomocniczymi funkcjami i samoograniczeniem władzy, zajmującej się tylko tymi funkcjami. Subsydiarność Nowoeuropejczyków to pojęcie dosyć złożone: oznacza umiejętność włączenia Roberta Schumanna w moralne „subsydiowanie” agendy LGBT. Rzeczywiście – powstaje świat, o którym (klasyczni) filozofowie nawet nie śnili.

Marek Jurek
Idziemy nr 38 (470), 21 września 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter