25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nowocześni jak anglikanie?

Ocena: 4.8
2469

Różni ludzie zabierają się za reformowanie Kościoła. Nie brakuje wśród nich niewierzących, którzy chcieliby Kościoła… mniej wierzącego. Nie brakuje byłych duchownych, którzy nawet po wielu latach od porzucenia sutanny szukają argumentów, które by przemawiały za tezą, iż to nie oni pobłądzili, ale Kościół. Zastanawia, że tego rodzaju ludzie są bardzo odporni na rzeczywistość. Straszą, że jeśli Kościół w Polsce nie pójdzie drogą ich światłych wskazówek, to niebawem straci wiernych i będzie musiał zamykać świątynie. A przecież wystarczy spojrzeć na wspólnoty chrześcijańskie, które już dawno wprowadziły postulowane zmiany. Znajdują się w kompletnym kryzysie i tylko mogą pomarzyć o żywotności Kościoła w Polsce. Ale może właśnie o to niektórym „reformatorom” chodzi.

Przeczytałem niedawno we włoskim dzienniku „Corriere della Sera” artykuł o sytuacji wspólnoty anglikańskiej, który zaczyna się od zdania: „W Anglii Msza zakończona…”. Brakuje duchownych anglikańskich do tego stopnia, że nie da się utrzymać obowiązującej od czterech wieków zasady, iż w każdym kościele należy celebrować przynajmniej jedno nabożeństwo w niedzielę i w święta. Brakuje duchownych, ale przede wszystkim dramatycznie brakuje wiernych, którzy byliby zainteresowani uczestnictwem w niedzielnych nabożeństwach. W społeczeństwie brytyjskim ponad 50 proc. deklaruje się jako niewierzący, a wśród młodych do anglikanizmu przyznaje się niespełna 3 proc. Chrześcijaństwo skutecznie rugowane jest z życia publicznego. Nic dziwnego, że dyskutuje się, czy przyszły król, Karol, powinien zachować tytuł „obrońcy wiary”. Skoro anglikanizm zamiera, to czy nie sensowniej byłoby używać tytułu „obrońca wiar”. No cóż! Dlaczego nie pójść dalej i nie zaproponować tytułu: „Obrońca wiar i niewiar”. Wszak nie tylko wiary są różne, ale niewiary także.

W reformowaniu Kościoła katolickiego nie ustają Niemcy. A im bardziej opłakana jest w tym kraju sytuacja wiary, no bo jeszcze nie finansów Kościoła, tym bardziej go reformują. W 2011 r. wielu teologów z uniwersytetów niemieckich podpisało się pod apelem zatytułowanym „Kościół 2011: konieczny przełom”. Ale widocznie oczekiwany przełom nie nastąpił, bo niedawno niemieccy teolodzy i działacze katoliccy wystosowali kolejny apel, tym razem na ręce przewodniczącego Episkopatu Niemiec kard. Reinharda Marxa, który sam stoi w szpicy kościelnego „postępu”. Postulaty te, co zawsze: więcej tolerancji dla osób homoseksualnych, zniesienie obowiązkowego celibatu, większe otwarcie na kobiety, większa demokratyzacja. Za takimi ogólnymi postulatami, nad którymi można by nawet dyskutować, idą propozycje bardzo konkretne. W 2011 r. Niemcy apelowali o „niewykluczanie osób, które darzą się miłością (…) jako partnerzy o tej samej płci czy jako rozwiedzeni”. Konkretnie może to oznaczać błogosławienie w Kościele par homoseksualnych i udzielanie im Komunii, bo że rozwiedzeni żyjący w nowych związkach mogą otrzymywać Komunię, to w Kościele niemieckim nic nowego, jeszcze w czasach przed Amoris laetitia.

Zmiany proponowane przez katolików niemieckich zostały wprowadzone w Kościele anglikańskim. Ze skutkiem wskazanym na początku artykułu, czyli ze skutkiem opłakanym. Jeden z niemieckich teologów zagadnięty w tej sprawie odpowiedział: „Widzimy te problemy, ale mimo to zmiany modernizacyjne muszą być”. Charakterystyczna dla „postępowca” reakcja. Postępowe nowinki szkodzą Kościołowi? No to trzeba jeszcze więcej postępowych nowinek! Tego rodzaju postawę nazywam Kościołem samobójczym. Chodzi o ludzi, którzy pod różnymi hasłami, m.in. unowocześnienia Kościoła, bycia bliżej ludzi – ulegają lewicowo-liberalnym, neomarksistowskim ideologiom, a w konsekwencji coraz bardziej unicestwiają swą chrześcijańską tożsamość.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że hałas, jaki wzniecają wskazani powyżej reformatorzy, utrudnia refleksję na temat rzeczywiście potrzebnych zmian. Już w 1950 r. francuski dominikanin Yves Congar pisał o „Prawdziwej i fałszywej reformie Kościoła”. Duch Święty chce nas otwierać na nowe rzeczy, ale chce też strzec Chrystusowy Kościół przed tym, co złe, choć prezentuje się pod pozorami dobra. Niestety, nurt samobójczy w Kościele nie słabnie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter