Na nowy rok... podwyżek skok

Rzecz będzie o tym, o czym media winny informować, a tego nie robią.

Jak wielu moich bliskich, coraz większym niepokojem napawa mnie na przełomie starego i nowego roku to, co się dzieje w Polsce. Powodów jest wiele. A to, że tysiąc razy powtórzona bajka o państwie totalitarnym PiS i łamaniu demokracji mogłaby stać się prawdą, jest ostatnim z tych powodów.

Nas wszystkich o wiele bardziej martwić musi to, że polityka dzieli zwykłych Polaków i staje się dla nich tematem wręcz obrzydłym. Ludzi Kościoła powinno martwić to, że w szeregach sympatyków KOD, którego „miłość” do Kościoła porównać można z tą władz komunistycznych po 1948 roku, znaleźć można tylu zdawałoby się rozsądnych katolików. A mnie osobiście martwi dodatkowo to, że zarówno w mediach prywatnych i publicznych prowadzi się rozgrywki polityczne w miejsce informowania Polaków o tym, co ich naprawdę dotyczy i dotyka. Tu wciąż dobrej zmiany nie widać.

Widać za to, że nawet na kilka świątecznych dni telewizyjne programy informacyjne i publicystyczne nie zapomniały o relacjonowaniu tego, co dzieje się przy ul. Wiejskiej. Obecnie proponuje się Polakom burzę mózgów nad tym, czy działania rodzimej opozycji to pucz, czy tylko próba puczu, a już w kolejce zabawa Sylwestrowa dla każdego kanału telewizji w innym miejscu.

Taki obraz mediów to oczywiście duże uproszczenie. Z medialnych przekazów wyłuskać można niekiedy tematy ważne. Niemniej jednak faktem pozostaje, że mało lub nic nie mówi się np. o tym, czym nas przywita nowy rok.

16 grudnia Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy kluczowym przedsiębiorstwom polskiego sektora gazowego. Dla gospodarstwa domowego przeciętnej rodziny Kowalskich oznacza to tyle, że od 1 stycznia zapłaci za gaz – jeśli korzysta z usług PGNiG S.A. – średnio o 12,2 proc. więcej. Po pierwszym kwartale może dość do korekty, ale nie wiadomo, czy nie będzie jeszcze drożej. O 12,8 proc. wzrosną ceny gazu dla firm, a o 13,1 proc. – dla odbiorców hurtowych. I trudno nie spodziewać się, że te podwyżki nie odbiją się na kondycji zakładów przemysłowych i przedsiębiorstw, a następnie konkretnych produktów. Nadchodzące podwyżki zwiastuje już teraz coraz droższe paliwo.

Chociaż ceny samej energii elektrycznej spadają, od nowego roku więcej zapłacimy także za prąd. W górę z 3,87 zł do 8 zł miesięcznie pójdzie tzw. opłata przejściowa doliczana do każdego rachunku. Z kolei po podwyżce za przesył prądu za energię elektryczną zapłacimy średnio o 5,9 proc. więcej.

URE zapewnia, że dodatkowe miliony z podwyżek mają być przeznaczone na inwestycje. Nie można jednak wykluczyć, że rząd w ten sposób – wobec np. wpływów z VAT na znacznie niższym od zakładanego poziomie – postanowił spiąć przyszłoroczny budżet. Pamiętajmy też, że cała sejmowa awantura rozpoczęta wykluczeniem z obrad posła Michała Szczerby (PO) przez nota bene marszałka Marka Kuchcińskiego z PiS, sztucznie wywołana awantura z odbieraniem dziennikarzom prawa wstępu do Sejmu, a później okupacja Sali Posiedzeń, przeniesienie obrad do Sali Kolumnowej, szturm bojówek KOD na budynek parlamentu itd. – to wszystko rozpoczęło się właśnie 16 grudnia. Czy po to, by decyzje URE zostały niezauważone przez opinię publiczną? To pytanie otwarte.

Obok podwyżek za prąd i gaz, spodziewajmy się też – głównie na szczeblu poszczególnych rejonów i miast – wzrostu opłat za ubezpieczenia np. komunikacyjne, używane samochody, wodę, odbiór śmieci itd. O tym wszystkim w mediach wciąż słyszymy mało. Za to bicia piany nie brakuje. Odrzucając więc choćby na chwilę brudne gry polityczne życzmy sobie na nowy rok i lepszych informacji, i więcej informacji.