Skąd postać katolickiego księdza w musicalu o stoczniowcach z Newcastle? Otóż zbierając materiały do sztuki, Sting analizował podobne sytuacje w innych stoczniach europejskich. Szukał odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób ludzie, którzy po wielu latach pracy w bardzo specyficznym środowisku, jakim jest stocznia, muszą się odnaleźć w zupełnie nowej dla nich sytuacji. W ten sposób natrafił na informacje o polskim księdzu, który pomaga byłym stoczniowcom na nowo ułożyć własne życie. Polski ksiądz, który stał się inspiracją musicalu Stinga, to postać jak najbardziej realna. Nazywa się Mariusz Kołuczek, jest proboszczem jednej ze szczecińskich parafii. Kiedy w wyniku upadku Stoczni Szczecińskiej Nowa pracę straciło ok. 4000 osób, postanowił konkretnie im pomóc.
Otwiera więc parafialne biuro pośrednictwa pracy, do którego zgłaszają się byli stoczniowcy, podczas gdy on kontaktuje się z firmami i przedsiębiorstwami, przedstawiając im ofertę potencjalnych pracowników. Ksiądz i jego pomocnicy z parafialnego biura pośrednictwa pracy mają czas i uwagę dla każdego bezrobotnego, który się do nich zgłasza. W ten sposób mogą pomóc wyszukać adekwatne oferty. Do tej pory już wiele osób znalazło nowe zatrudnienie.
Porównajmy tę inicjatywę z działaniami państwowych „pośredniaków” o kilometrowych kolejkach bezrobotnych, którym proponowane są w najlepszym razie sezonowe prace interwencyjne i dla których nikt nie ma czasu. Nie dziw, że ksiądz zasłużył sobie na upamiętnienie w brytyjskim musicalu. Jak mówi Sting, sama postawa księdza już jest znakiem nadziei. Przez to, że jest blisko ludzi, że ma dla nich czas – wbrew wszechobecnej atmosferze kryzysu i mentalności, że i tak będzie coraz gorzej – nie mówiąc już o konkretnych działaniach na rynku pracy.
Ciekawe, że ten zagraniczny artysta, ikona muzyki rozrywkowej, nie skomponował musicalu o propozycjach SLD w walce z bezrobociem w Polsce powstałym w wyniku grupowych zwolnień, na przykład w Fiacie. Albo o innych inicjatywach poszczególnych rządów, które mają poprawić coraz gorszą od lat sytuację na europejskim rynku pracy. I wbrew powszechnej opinii, jakoby Kościół tylko czyhał na to, ile da się wyrwać od państwa w negocjacjach dotyczących likwidacji Funduszu Kościelnego, okazuje się, że nie tacy księża źli, jak ich lewica maluje. Skoro dostrzegł to nawet Sting i uczynił katolickiego księdza bohaterem swojej sztuki.
![]() | Stefan Meetschen |