Poznana na wakacjach młoda pani prawnik była w piątym miesiącu ciąży. Razem z mężem – też prawnikiem – pracowała w mediach. Spodziewała się pierwszego dziecka i w związku z tym bardzo o siebie dbała. Do położnika chodziła prywatnie. Tenże lekarz powiedział jej, że dla zdrowia – „na przepłukanie nerek” – może sobie wypić piwko. Z puszką piwa widziałam ją więc codziennie. I – wcale nie żartuję – nic tego nie mogło zmienić. Jej zaufanie do lekarza, dobrze przecież opłacane, było w kwestii picia alkoholu w stanie błogosławionym absolutnie niepodważalne. Niestety, nie była przypadkiem odosobnionym. Co dziesiąta ciężarna w Polsce sięga po napoje alkoholowe. I częściej robią to kobiety wykształcone, mieszkające w dużych miastach.
Wciąż pokutuje wiele mitów na temat picia w ciąży. Tymczasem nie ma tu miejsca na żadne kompromisy: każda ilość alkoholu stanowi zagrożenie dla nienarodzonego dziecka. Niezależnie od trymestru ciąży i stopnia rozwoju w łonie. Czy to byłby kieliszek wódki czy drink, czy lampka wina, czy kufelek piwa – nawet bezalkoholowego, które może zawierać do 0,5 proc. alkoholu. Alkohol dostaje się do krwiobiegu mamy i – tak samo jak wszystkie substancje, które znajdą się w jej krwi – przenika przez łożysko. Pół godziny po wypiciu jego stężenie we krwi dziecka jest takie samo jak we krwi mamy.
Każda ilość alkoholu stanowi zagrożenie dla nienarodzonego dziecka
A warto sobie uświadomić, że jeśli kobieta ważąca 60 kg siadłaby za kierownicą godzinę po opróżnieniu puszki piwa 5,8 proc., stężenie alkoholu w jej krwi wynosiłoby powyżej 0,5 promila. Groziłaby jej więc odpowiedzialność karna za prowadzenie w stanie nietrzeźwości (bynajmniej nie w stanie „po spożyciu”). „Mandat” wystawiony w analogicznej sytuacji rozwijającemu się maluchowi, na którego, wskutek możliwości „detoksykacyjnych” jego organizmu, spożyty alkohol działa dwa razy dłużej niż na mamę – ma znacznie poważniejsze, i często nieodwracalne, konsekwencje.
Najbardziej osławionym skutkiem jest FAS – płodowy zespół alkoholowy. Wbrew wygodnym, obiegowym opiniom nie dotyczy jedynie środowisk patologicznych. Wady wrodzone nim spowodowane – w tym niski wzrost, małogłowie i anomalie w budowie twarzy – pozostają na całe życie. Picie w ciąży może także spowodować poronienie lub przedwczesny poród. Narodzone dzieci mogą mieć niską wagę i opóźniony wzrost. Alkohol może u nich spowodować uszkodzenia mózgu, wady serca lub nerek, a także obniżyć inteligencję czy wywołać ADHD. Dzieci takie miewają także problemy z widzeniem i słyszeniem. To tylko niektóre skutki. Te długofalowe trudno przewidzieć. Duńscy naukowcy stwierdzili na przykład, że mężczyźni, których matki piły, będąc w ciąży, mają obniżoną płodność.
A jeśli koleżanka piła w ciąży i urodziła zdrowe dziecko? To nic nie znaczy. Całkowita abstynencja mamy przy nadziei – oto, co bezwzględnie należy się każdemu małemu człowiekowi. Chyba że chce się przeprowadzać doświadczenia na żywym organizmie. Którym jest własne dziecko.
Idziemy nr 35 (621), 27 sierpnia 2017 r.