29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kulturowa wojna

Ocena: 3.83333
916

Trybunał Konstytucyjny stanął w obronie najsłabszych. Orzekł, że zapis ustawy dopuszczający aborcję eugeniczną na szeroką skalę jest niezgodny z Konstytucją. To wydarzenie o randze historycznej, choćby z tego względu, że werdykty TK są znacznie trudniejsze do obalenia niż ustawy; by to zrobić, trzeba wymienić dużą część składu tej instytucji, co przy dziewięcioletnich kadencjach zajmuje sporo czasu. Co istotne, sędziowie wydali orzeczenie zgodne z mającą długą tradycję linią orzeczniczą. Przeciwko zabijaniu dzieci nienarodzonych wypowiadali się prof. Andrzej Rzepliński i prof. Andrzej Zoll, poprzedni prezesi TK. Ten pierwszy mówił swego czasu, że „nieważne, jak byśmy próbowali to elegancko nazwać, aborcja jest zabójstwem”, a ten drugi stwierdził teraz: „Wyrok TK jest mi bliski na płaszczyźnie moralnej. Każda aborcja jest czymś złym”. Prof. Zoll podkreślił jednocześnie, że teraz ruch należy do Sejmu, który musi znowelizować ustawę. Orzeczenie Trybunału nie oznacza bowiem, że nie można tej delikatnej i drażliwej kwestii uregulować na nowo, w sposób bardziej szczegółowy. To z pewnością kwestia dla specjalistów.

Sprawa czekała na rozstrzygnięcie od paru lat, ale mimo to decyzja Trybunału została przyjęta z zaskoczeniem. Dlaczego teraz? – pytają. Dlaczego w środku pandemii? Cóż, czy jakikolwiek moment byłby dobry, idealny, bezdyskusyjny? Czy gdyby sędziowie ogłosili swoją decyzję przed wyborami, emocje byłyby mniejsze? Bardzo wątpliwe.

Obrońcy życia mają dziś prawo do satysfakcji, ale też muszą wiedzieć, że jeżeli nie będą walczyli w obronie poszerzonej ochrony życia, to zwycięstwo okaże się pyrrusowe. Nie wystarczą pojedyncze wypowiedzi w mediach społecznościowych, nie wystarczą ładne oświadczenia. Zmiany ograniczone do sfery prawa, jeśli zawieszone są w pustce społecznej, znaczą bardzo niewiele. Skoro duża część prawicy wywierała w tej sprawie presję na obóz rządzący, to teraz nie może się uchylić od udzielenia wsparcia i sędziom TK, i wszystkim, którzy stają się celem ataku. Jeżeli tego wsparcia zabraknie, będzie to bardzo zły precedens na przyszłość. PiS uzna, że presja w tej sferze służy wciąganiu go na pole minowe, i w zasadzie będzie miał rację.

Lewica już przystąpiła do ataku. Protesty przybrały formę niezwykle wulgarną i brutalną. Mamy dewastacje kościołów, pomników, miejsc pamięci narodowej. Mamy zjawiska, których dotąd w Polsce nie było. Przedstawia się to jako „protesty kobiet”, ale w istocie łatwo w tym rozpoznać mechanizmy typowe dla części środowisk LGBT: ta sama agresja, ta sama skłonność do naruszania sacrum. Bezczelność na tyle wielka, by ofiara czuła się sparaliżowana, by trwała w bezruchu i by sięgnęła po przemoc – a wówczas agresorzy będą twierdzili, że to ich skrzywdzono. Widzieliśmy nie raz. Nie można dać się sprowokować, ale nie można też trwać w bierności. Dobrze, że katolicy zaczęli się organizować w obronie świątyń. Właściwie w każdej parafii powinna być grupa mężczyzn, która w razie ataku będzie w stanie odpowiednio zareagować.

Ważne pytanie dotyczy skutków politycznych tych protestów. Czy to kolejny sztandar tej samej opozycji, czy też coś więcej? Dziś trudno ocenić, opinie są rozbieżne. Jedni twierdzą, że na tle powtarzających się od 2015 roku protestów nie dzieje się nic specjalnego, inni, że poruszenie jest naprawdę duże, i to także wśród grup głosujących zazwyczaj na PiS. Nie można wykluczyć, że rację mają ci, którzy wskazują, iż poparcie dla naruszenia tzw. kompromisu aborcyjnego poprzez zwiększenie ochrony nienarodzonych – a z tym mamy do czynienia – nie jest w Polsce duże i wynosi ok. 10-15 proc. W tym sensie politycznie jest to bardzo niebezpieczny moment, który w czarnym scenariuszu może przynieść duże szkody dla sprawy ochrony życia (gwałtowny spadek poparcia – zmiana rządu – tzw. liberalizacja).

Co gorsza, widać już wyraźnie, że cele skrajnej lewicy są szersze; dąży ona do radykalnego przełamania kulturowego. Jej celem jest Kościół, który ma być wyeliminowany z przestrzeni publicznej. To może być więc punkt krytyczny. Jednocześnie te wszystkie profanacje i dewastacje to także, paradoksalnie, szansa. Szansa na przebudzenie się katolików, całego Kościoła. Prawda jest taka, że można się tłumaczyć tym czy tamtym, ale – jak mówi polskie przysłowie – bez pracy nie ma kołaczy. Rewolucyjną falę może zatrzymać jedynie ciężki wysiłek nas wszystkich, oczywiście wsparty modlitwą i dobrym przemyśleniem problemów. Warunek jest jednak jeden: trzeba naprawdę chcieć.

Idziemy nr 44 (784), 01 listopada 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter