23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kościół mój widzę malutki!

Ocena: 4.46249
1615

„Teatr mój widzę ogromny” – pisał Stanisław Wyspiański. Ale ks. Andrzej Szostek zdaje się widzieć sprawy inaczej. Ten przedstawiciel Kościoła „otwartego” vel nadążającego za duchem tego świata stwierdził w jednym z wywiadów: „Na dłuższą metę bym się cieszył, gdyby Kościół zmniejszył swoją liczebność i znaczenie społeczne. Bardzo bym chciał, żeby Kościół był mniejszy, uboższy, także w pieniądze”. Tyle że tak to już jest w życiu społecznym, że jak ktoś się umniejsza, to ktoś inny się powiększa. Ciekawe, kto – zdaniem duchownego – powinien powiększyć „liczebność i znaczenie społeczne”. Aktywistki Strajku Kobiet? Ideolodzy LGBT/gender? Koledzy i koleżanki posłanek Jachiry i Prokop-Paczkowskiej? No kto?

Mam wrażenie, że często za pragnieniem Kościoła „małego” i niemającego żadnej społecznej siły wcale nie stoi ewangeliczna pokora, ale różne lęki, fobie oraz wybory ideologiczne. Niektórzy katolicy „otwarci” zdają się uważać, że chrześcijaństwo, w tym szczególnie katolicyzm, nie nadaje się do urządzania świata, ale idee lewicowo-liberalne jak najbardziej. Za komuny tzw. księża patrioci uważali, że Kościół nie powinien zbytnio „podskakiwać”, bo socjalizm i komunizm to nieuchronna przyszłość ludzkości. Trzeba więc być posłusznym partii przewodniej i spokojnie odprawiać modły w świątyniach. Dziś wielu zachowuje się podobnie, tyle że w miejsce marksizmu weszły różne neomarksizmy, wykuwane od dziesięcioleci na akademickich campusach. Ukąszenie tyleż modnymi, co potężnymi ideologiami sprawia, że zdarzają się duchowni, którzy bronią jakichś „Margot”, którym zresztą żadna niesprawiedliwość się nie dzieje, a nie są w stanie wypowiedzieć słowa w obronie wielkiego, świętego Jana Pawła II, który jest dzisiaj oszczerczo opluwany.

Jezus nie rozwijał wizji ani małego, ani dużego Kościoła. Chociaż wezwanie: „Idźcie i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach!” (Mt 28, 19) mogłoby świadczyć, że raczej nie myślał o garstce wyznawców bez społecznego znaczenia. Z drugiej jednak strony Mistrz z Nazaretu zadał niepokojące pytanie retoryczne: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18, 8). Ale nie ma tu żadnego fatum. W zależności od ludzkich wyborów historia może się potoczyć tak lub inaczej. Wydaje mi się jednak oczywiste, że osoba, która ufa Jezusowi, pragnie, aby jak najwięcej ludzi Mu zaufało, a zatem, aby Kościół, wspólnota wielbiących Jezusa, był jak najliczniejszy. I smuci mnie, kiedy się okazuje, że są katolicy, którzy „śnią” Kościół malutki. Rozumiem, że Kościół może być „małą trzódką” (Łk 12, 32), a jednocześnie świecić jasnym światłem, być sakramentem Chrystusa. Tyle że Jezus mówi o „małej trzódce” w kontekście prześladowań i wzywa ją do odwagi zachowania swej tożsamości wobec naporu świata. Tymczasem współcześni „prorocy” małego Kościoła zdają się raczej rozpływać w świecie. Gorzej! Podlizują się światu, by ich poklepał po plecach.

A co z Kościołem bardziej ubogim? Moim zdaniem łatwo tu o istotne nieporozumienie. Często temat sprowadza się do pałaców biskupich i samochodów księży. Oczywiście, zdarzają się duchowni, którzy grzeszą przywiązaniem do pieniędzy, czym gorszą wiernych. W tych sprawach potrzeba przede wszystkim nawrócenia serc i właściwej formacji do kapłaństwa. Z drugiej strony Kościół jako instytucja i wspólnota apostolska potrzebuje środków materialnych, by realizować swą misję na różnych polach. Naiwne albo przewrotne jest np. mówienie, że duże media mogą mieć jedynie środowiska liberalno-lewicowe, ale Kościół nie powinien obracać wielkimi sumami. Wręcz przeciwnie: w dzisiejszych czasach Kościół potrzebuje swoich niezależnych instytucji. Tymczasem ileż to pomyj wylano na o. Rydzyka, że niby to jakiś bogacz, którego działalność zaprzecza istocie bycia kapłanem. A przecież redemptorysta ciężką pracą przy wsparciu ludzi stworzył dzieła, które służą ludziom, Kościołowi i Polsce.

Wielu świętych, wybitnych mężów i kobiet Kościoła żyło skromnie, a jednocześnie obracało niemałymi pieniędzmi i posiadłościami, wykorzystując jednak zgromadzone środki na apostolstwo, misje i dzieła charytatywne. Byli pokorni i ofiarni, i właśnie dlatego nie uprawiali salonowych, światowych dialogów, ale pragnęli pozyskiwać świat dla Chrystusa, by wszystkie narody chwaliły Pana.

Idziemy nr 05 (796), 31 stycznia 2021 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter