29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Konkretów, nie propagandy!

Ocena: 2.95
817

„Dzięki branżowej szkole jestem dziś stylistą wnętrz aut luksusowych. Dzięki podstawom programowania w szkole jestem dziś właścicielem międzynarodowej firmy informatycznej” – słyszymy w spocie ministerstwa edukacji.

Spoty przenoszą nas do roku 2040. To świetnie – trzeba mieć długą perspektywę. Ale pod warunkiem, że ma się też tę krótkoterminową. Tymczasem na spotkaniu z wysłanniczką kuratorium przedstawiciele rad rodziców przedszkoli nie usłyszeli odpowiedzi na pytanie, czy sześciolatki mogą zostać w przedszkolach. Gdzie mają się podziać te, których rodzice nie chcą posyłać do szkolnej zerówki, a przedszkole nie ma dla nich miejsca?

A inne pytania: czy siódmoklasista będzie kontynuował edukację w tym samym budynku szkolnym, z tymi samymi nauczycielami i z tą samą klasą, co dotąd? Czy dotychczasowe gimnazjum przekształci się w podstawówkę, czy w liceum? W tym kontekście matura w 2039 roku naprawdę nas nie interesuje!

Pani minister dwoi się i troi, by reformę wprowadzić i by była ona dobrze przyjęta. Ale na mnie po akcji reklamowej sprzed kilku lat forsującej sześciolatki w szkołach spoty działają jak płachta na byka. W 2013 roku nęciły rodziców pytaniami sześciolatków: „Dlaczego motyle mają kosmate skrzydełka?”, „Gdzie jest światło, kiedy jest ciemno?”, „Dlaczego koło się kręci?”. Podobno odpowiedź dzieci miały uzyskać w szkole. Moja starsza córka nie załapała się na amnestię – jako urodzona w pierwszej połowie roku nie miała wyjścia i do szkoły pójść musiała. W programach szkolnych próżno szukać formuł, które dostarczają odpowiedzi na powyższe pytania ciekawskiego sześciolatka. Rodzice sześciolatków podkreślają, że jest za to siedzenie w ławkach („grzecznie!”), dzwonki, żmudna pisanina i prace domowe. „Zabawy na dywaniku można między bajki włożyć” – to komentarz znajomej pedagog mającej pod sobą kilka szkół.

Pedagodzy, którzy wówczas wystawiali dzieciom zaświadczenia o pełnej gotowości szkolnej, dziś przyznają, że ani sześciolatki nie są przygotowane do szkoły, ani szkoła na ich przyjęcie. Nie mówiąc o nauczycielach – dla których praca z dziećmi młodszymi o rok od tych, z którymi dotąd mieli do czynienia, także była nowością. Wielu rozkładało ręce, mówiąc o „dziecinności” tych dzieci, o ich braku samodzielności i skupienia. Nie znam rodziców, który nie żałowałby decyzji o posłaniu sześciolatka do pierwszej klasy.

Jestem za siedmiolatkami w szkole, jestem za zniesieniem gimnazjów, jestem za czteroletnim liceum, jestem za przywróceniem klasycznego kanonu lektur. Ale gdy patrzę na pośpiech, z jakim władze te zmiany wprowadzają – trudno mi wierzyć, że podyktowane jest to wyłącznie zobowiązaniem spełnienia obietnic wyborczych. Nie dziwi więc złość zdezorientowanych rodziców. Nikt nic nie wie. I nie zmieni tego nawet najlepszy spot. Więcej konkretów, mniej propagandy! Owszem, MEN zapowiada spotkania organów prowadzących szkoły z rodzicami. „Zapowiada”, a mamy już luty! I Boże broń nas przed spotkaniami takimi, jak to opisane na wstępie.


Idziemy nr 6 (592), 5 lutego 2017 r.
 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter