25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Komercyjne imperia

Ocena: 0
532

Moją redakcję odwiedził szef znanej polskiej firmy, która jakiś czas temu zrezygnowała z promowania się na łamach „Sieci Prawdy”. Zrezygnowała, bo uznała, że w dobie mediów społecznościowych tradycyjna reklama nie ma sensu. Biznesmen przyznał, że była to ślepa uliczka. Cóż z tego, że ta lubiana firma dorobiła się kilkuset tysięcy tzw. fanów na Facebooku, skoro właściwie nie może z tego kanału komunikacji korzystać. Facebook, owszem, przekaże komunikat, ale tylko pod warunkiem, że firma zapłaci, i to niemałe pieniądze. Jeśli się nie płaci, informacje nie docierają do masowego odbiorcy.

To, co wydawało się złotą receptą na darmową i szybką komunikację, okazuje się bańką mydlaną. Nie tylko w odniesieniu do firm. Polscy narodowcy narzekają, że gdy pod pretekstem łamania poprawności politycznej zamknięto ich profile, nowe nie zdołały zyskać dawnej popularności. Nie dlatego, że tego typu organizacjom ubyło sympatyków, ale dlatego, że Facebook nie pozwala już „urosnąć” do naprawdę dużej skali. W każdym razie nie tym, których nie lubi. Po prostu powyżej pewnego poziomu pojawia się blokada. Manipuluje się także innymi wskaźnikami, np. poziomem dotarcia czy hierarchizacją wiadomości.

Pisanie o Facebooku wprost, bez używania popularnej formuły „jedno z mediów społecznościowych”, ma o tyle uzasadnienie, że jest to przestrzeń, która przejęła dużą część internetu. To nie jest jedynie wielka ryba w oceanie, ale ważny, może najważniejszy, akwen. Polityka tej organizacji ma więc skutki znacznie wykraczające poza sferę biznesową. Decyzje Facebooka dotyczące poziomu i zakresu cenzury, promowania jednych nurtów światopoglądowych i zwalczania innych wpływają na życie społeczne w poważnym stopniu. Wcześniej czy później poważne państwa będą musiały się z tym zmierzyć – o ile będzie im zależało na naprawdę wolnej debacie.

O ile będzie zależało. Niemiecki dziennikarz, działacz polityczny i blogger Michael Stürzenberger został właśnie skazany przez sąd w Monachium na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3,5 roku za powiązanie islamu z narodowym socjalizmem i planem wymordowania Żydów. Sednem zarzutu jest opublikowanie (na Facebooku oczywiście) oryginalnego zdjęcia muftiego ściskającego rękę nazistowskiego polityka ze swastyką na ramieniu. Sąd uznał, że osoby oglądające tę fotografię mogą ją zinterpretować w sposób… szkodzący islamowi. Oczywiście każda taka sprawa jest inna, każda ma krajowy kontekst, o każdej można dyskutować, ale nie sposób nie dostrzegać, że państwa Europy Zachodniej coraz chętniej sięgają po twardą represję wobec osób kwestionujących lewicowy liberalizm i sprzeciwiających się islamizacji.

Co ciekawe, państwo niemieckie w przegłosowanej w czerwcu ustawie o mowie nienawiści w sieci przeniosło obowiązek stosowania cenzury na portale społecznościowe. Jeśli nie usuną one w odpowiednim czasie treści „nielegalnych”, mogą zostać obłożone karami nawet do wysokości 50 mln euro. Rzecz jasna nie da się określić jednoznacznie, co jest przekroczeniem granicy, a co już nie, więc portale będą musiały same ustalić reguły. Oznacza to swoisty „outsourcing” praw przysługujących państwu i prywatyzację cenzury. W praktyce kasowane będzie wszystko, co budzi jakiekolwiek wątpliwości, choćby było materiałem historycznym czy zwykłą analizą.

Zwróćmy uwagę: gdy chodzi o zabezpieczenie granic, rzecz w sumie prostą przy odpowiednich chęciach, lewica głosi, że to wyzwanie nie do ogarnięcia, że nie da się powstrzymać napływu nielegalnych imigrantów. Ale już cenzurowanie chaotycznego i bezkresnego internetu wydaje jej się zadaniem wykonalnym.

Dziś nie ma prostych recept, ale na pewno warto uważnie patrzeć, co się dzieje w internecie. Warto stawiać ten temat w debacie publicznej, dążąc do czytelnego zdefiniowania problemu. I warto też dbać o tradycyjne media, które mimo swoich ułomności są gwarancją, że nie wszystkim będzie sterował potężny wajchowy, siedzący w jakiejś szklanej nowojorskiej wieży. Bywają okresy, gdy stawką musi być co najwyżej podtrzymanie niezależności gdzieś na kresach internetowych imperiów. Imperiów, które choć ubierają się w szaty republiki, w rozszerzeniu mają skrót „com” – a więc commercial.


Idziemy nr 35 (621), 27 sierpnia 2017 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter