29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kłopot z rzeczywistością

Ocena: 0
2703
Pamiętam, jak w liceum zainteresowałem się filozofią. Pani polonistka, Elżbieta Janke, opowiadała na jednej z lekcji, że był taki filozof, który twierdził, że jak widzimy stół, to stół istnieje, ale jak stołu w żaden sposób nie doświadczamy, to stołu nie ma. Zaintrygowany takim postawieniem sprawy poszedłem do szkolnej biblioteki i wypożyczyłem „Historię filozofii” Tatarkiewicza. W I tomie natrafiłem na starożytnego greckiego filozofia Gorgiasza (zm. ok. 385 p.n.e.) i jego dziwne tezy: „Nie ma nic. Gdyby nawet coś było, to byłoby to niepoznawalne. Gdyby nawet było poznawalne, to i tak wiedzy o tym nie udałoby się przekazać”. Jako że w tamtym czasie przeżywałem coś w rodzaju młodzieńczego buntu intelektualnego, tezy te nawet mi się spodobały. W gruncie rzeczy nie traktowałem ich jednak poważnie. I przez myśl mi nie przeszło, że gorgiaszowa pogarda dla rzeczywistości stanie się za kilkadziesiąt lat tak popularna. I to w Polsce już nie PRL-owskiej.

Bo jest w tej Polsce coraz większy problem z trzymaniem się rzeczywistości. Wielu zdaje się uważać, że obiektywna rzeczywistość nie istnieje. Są tylko słuszne poglądy serwowane w słusznych mediach przez zaklinaczy rzeczywistości. Taki zaklinacz, kiedy widzi niewygodne fakty, odwraca się do nich plecami i stwierdza, że fakty te nie istnieją, a więc nie ma o czym mówić. I na odwrót: gdyby nawet czegoś w ogóle nie było, ale „autorytety” mówią, że jest, to znaczy, że to coś istnieje. Kiedy nie da się tak po prostu anulować niewygodnej rzeczywistości, to się ją unieważnia różnymi chwytami. „Może i coś tam jest, ale nie da się tego poznać, a więc nie poznawajmy” – twierdzą „rozsądni” komentatorzy. Albo oświadczają, że „trzeba już dać spokój, bo ile można o tym gadać”.

Taką „gorgiaszową filozofię” widzieliśmy np. w sprawie komuszych agentów, którzy w III RP się rozpłynęli. Twierdzono, że żadnych agentów nie ma i nikt nie donosił, a nawet gdyby ktoś tam był, to nie da się stwierdzić kto, a gdyby nawet wiedziano kto, to takiej wiedzy nie ma jak i po co przekazywać. „Gorgiasz” święcił także triumfy w rządowym wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej. Teza, że na pewno nic nie było i nic nie ma, i w związku z tym nie ma sensu pieczołowite zbieranie dowodów, by odtworzyć rzeczywistość, znalazła wyjątkowo wielu zwolenników. Towarzyszy jej idea – bez związku z faktami, ale tym gorzej dla faktów – że były naciski wiadomo kogo, by za wszelką cenę lądować w błocie. Nie brakuje też „gorgiaszowych” komentatorów sytuacji społeczno-gospodarczej. Ich zdaniem nie ma żadnych narastających dramatycznie problemów, a gdyby nawet były, to lepiej o nich nie mówić, bo poznawanie rzeczywistości mogłoby zaszkodzić propagowaniu słusznych opinii.

Coraz nachalniej bowiem propagowane są ideologie, które utrzymują, że w gruncie rzeczy nie ma czegoś takiego, jak ludzka natura, a nawet gdyby była, to nie da się jej poznać, i że w związku z tym możemy sobie dowolnie eksperymentować. Poczęte dziecko jest dzieckiem, jeśli tak twierdzi jego matka. Ale jeśli kobieta twierdzi co innego i nie uznaje poczętego w niej życia za ludzką istotę, to można je zniszczyć. Rzeczywistość nie istnieje! Podobnie dzieje się z kwestią płci. Przez wieki ludzkość była przekonana, że płeć jest faktem obiektywnym: istnieje płeć męska i żeńska. Różne zaburzenia tożsamości płciowej traktowane były jako zaburzenia, a nie klucz do rzeczywistości. Dziś okazuje się, że płci właściwie nie ma, a nawet jeśli jest, to nie jest łatwo ją poznać. Jeśli więc duży facet z brodą oznajmi któregoś dnia, że jest kobietą, to jest kobietą i basta, i należy prosić ją do tańca.

Jestem za wolnością poglądów, nawet tych dziwacznych. Problem zaczyna się wtedy, kiedy państwo w majestacie prawa te dziwaczne poglądy przyjmuje za własne i podaje jako obowiązujące wszystkich. „Gorgiasze” mogą być nawet interesujący. Źle się jednak dzieje, kiedy dochodzą do władzy i zaczynają nam urządzać świat wbrew rzeczywistości, której z jakichś powodów nie przyjmują do wiadomości. Bo budować coś dobrego i trwałego można tylko w odniesieniu do rzeczywistości, która istnieje.

Dariusz Kowalczyk SJ
dkowalczyk(at)jezuici.pl

Idziemy nr 6 (438), 9 lutego 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter