24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jaka deeskalacja?

Ocena: 1.63333
1930

Według diagnozy lekarskiej, którą dwa lata temu wystawili lekarze w Zakładzie Opieki Zdrowotnej Aresztu Śledczego w Szczecinie, morderca prezydenta Pawła Adamowicza cierpi na schizofrenię paranoidalną, czyli ciężką chorobę, której najważniejszymi objawami są omamy i urojenia. I rzeczywiście, jego zeznania – a przynajmniej te ich fragmenty, które dotarły do opinii publicznej – potwierdzają, że w jego głowie miesza się wszystko: przeszłość z teraźniejszością, zdarzenia prawdziwe z wymyślonymi. Z moich informacji wynika, że np. panią prokurator, która oskarżała go w związku z napadami na banki, przenosi w zeznaniach w świat swojej wczesnej młodości, czyniąc z niej swoją narzeczoną. Podobnie czyni z policjantem, z którym zetknął się w czasie śledztwa. Snuje też oskarżenia pod adresem służby więziennej o próby otrucia za pomocą podrzucanych „jaj tasiemca”.

Czy zbrodniczy czyn osoby chorej psychicznie może być punktem wyjścia do poważnej debaty o naszym życiu publicznym? Czy ta tragedia miała związek z przekazem medialnym lub z atmosferą politycznej konfrontacji pomiędzy PiS a PO? Odpowiedź zależy oczywiście od poglądów politycznych. Jeśli ktoś uważa, że atmosfera w kraju jest nie do zniesienia, że władza rzeczywiście zmierza ku dyktaturze, to zapewne uwierzy, że to ogólny kontekst uruchamia tego typu szalone jednostki. Jeśli z kolei oceniamy, że w Polsce nie dzieje się nic nadzwyczajnego, wyjąwszy histeryczne nastroje opozycji, to uznamy, że czyny osób chorych psychicznie nie są żadnym miarodajnym miernikiem czegokolwiek, a już na pewno nie mogą uchodzić za przyczynek do sensownej diagnozy rzeczywistości politycznej.

Życie społeczne nie jest jednak logiczne. Czasem kilka podobnych zdarzeń nie wywołuje żadnych skutków, ale któreś z kolei, pozornie podobne do poprzednich, przynosi gwałtowny przełom. Czy więc tragiczna śmierć Pawła Adamowicza zaowocuje złagodzeniem języka debaty, czy przyniesie „deeskalację wojny polsko-polskiej”? Z pewnością wiele sygnałów świadczy, że Polacy chętnie przyjęliby taki rozwój sytuacji. Dobrze wyczuł to prezydent Andrzej Duda, który wezwał do rachunku sumienia. Dobrze wyczuł to także premier Mateusz Morawiecki, który wezwał, byśmy byli „ludźmi, którzy nie tylko mówią, ale też rozmawiają”. Niestety, nie wyczuł tego Grzegorz Schetyna, który na apel o. Ludwika Wiśniewskiego OP („trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych”) odpowiedział: „To nie jest wezwanie do mnie. To wezwanie do tych, którzy spowodowali tę sytuację. Oni powinni to usłyszeć”.

To o tyle niemądre, że pytanie, kto spowodował tę sytuację, pozostaje otwarte. Patrząc wąsko, Paweł Adamowicz był rzeczywiście ostro krytykowany przez media prawicowe, ale trzeba zaznaczyć, że i te lewicowo-liberalne wypominały mu różne sprawy. Problem w tym, że przypadku tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska nie da się wyizolować z całego kontekstu polskich sporów. Bo i krytyka Adamowicza, i również jego bardzo wyrazisty głos, nie brały się znikąd.

Tzw. wojna polsko-polska toczy się tak naprawdę od wczesnych lat 90. Twierdzenie, że ostre różnice między Polakami pojawiły się w roku 2005 czy też 2015 jest dowodem krótkiej pamięci. Ale rzeczywiście, po każdym zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości mamy do czynienia z nagłym skokiem politycznej temperatury. Zwolennicy opozycji powiedzą, że to wina Jarosława Kaczyńskiego. Równie uprawniona jest jednak teza odwrotna: to przeciwnicy prezesa PiS dostają szału, gdy tylko on, lub ktoś z jego obozu, wygra jakiekolwiek wybory. Tak właśnie zdarzyło się trzy lata temu. Od razu ogłoszono „koniec demokracji”, szybciutko powołano do życia KOD i wyprowadzono ludzi na ulicę.

Może więc zamiast walki z nieokreśloną „mową nienawiści” i niesprecyzowaną „atmosferą”, spróbujmy zacząć od przyjęcia założenia, że szanujemy demokratyczne werdykty Polaków? Że akceptujemy realny pluralizm polityczny i nie rozkręcamy paniki moralnej bez poważnych podstaw? Byłby to ważny przełom, ponieważ to negacja wyniku wyborczego przez większą część naszego establishmentu w sposób szczególny nakręca spiralę wzajemnych niechęci. A także, co może nawet ważniejsze, praktycznie uniemożliwia przywołaną wyżej „deeskalację”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter