Tegoroczne święta, choć nie tracą swojego znaczenia, bez wątpienia będą inne niż wszystkie. Czuje to każdy z nas. Mówią o tym oficjalne badania. Z powodu pandemii i obostrzeń tylko co dziesiąty Polak deklaruje, że święta spędzi tradycyjnie, w dużej grupie krewnych. Blisko połowa z nas planuje spędzić je z najbliższą rodziną, ale bez seniorów. Według agencji badań opinii SW Research 18 proc. respondentów świąteczny czas spędzi w pojedynkę lub wyłącznie z osobą najbliższą. Około 4 proc. ankietowanych spędzi najbliższe święta w izolacji, spotykając się z najbliższymi tylko przez komunikator internetowy.
Co ciekawe, aż 12 proc. badanych planuje nie kupować prezentów. Są też młodzi, którzy jak co roku na święta, bez względu na pandemię, gdzieś wyjadą… To zjawisko coraz bardziej powszechne, bo coraz bardziej widoczne są procesy luzowania rodzinnych więzi. Spora część młodych rodzinne korzenie, dziadków, spotkania, tradycję czy wiarę zaczyna traktować jak zbędny balast.
Skupię się jednak na tych, którym jeszcze zależy na tym, co tradycyjne. Największa grupa, jak już nadmieniłem, planuje spędzić czas w wąskim gronie najbliższych, czyli bez seniorów – ze względu na podwyższone ryzyko zarażenia koronawirusem. Taką deklarację złożyli mieszkańcy największych miast, ale i – co ciekawe – ponad połowa mieszkańców wsi.
Z jednej strony stęskniliśmy się za bliskimi, z drugiej obawiamy się o ich zdrowie i życie. Apele ekspertów zdobywają posłuch i chociaż to trudne, duża grupa Polaków weźmie pod uwagę zalecenia związane z dystansem społecznym. Zachęcam jednak do refleksji nad tym, czy nie jest już tak, że pandemia tak źle wpłynęła na naszą psychikę, że pochłonięci czarną dziurą apatii, zrezygnowania, a może i depresji, zaczynamy uciekać od bliskich? Czy to nie jest ten czas, kiedy powinniśmy – my dorośli – zacząć walczyć nie tylko o swoją psychikę, ale i o zdrowie bliskich? Nie tylko starszych i schorowanych, którzy nie chcąc obarczać nas swoimi problemami, nie skarżą się nam na nic, ale też najmłodszych.
Być może ich psychika wytrzyma więcej niż nasza, ale niemal roczne zdalne nauczanie i kilka miesięcy siedzenia w domu przekłada się, niestety negatywnie, na kondycję najmłodszych. Dzieci nabierają dodatkowych kilogramów i częściej mają też problemy z kręgosłupem. Przed epidemią co piąte dziecko w wieku szkolnym w Polsce miało nadwagę lub otyłość, a ponad 80 procent miało jakąś wadę postawy. Teraz… kiedy dodatkowo spędzają one, często w nieprawidłowej pozycji, wiele godzin przed ekranem komputera, może być tylko gorzej. Zadbajmy o to, zanim będzie za późno, czyli w momencie, gdy za jakiś czas lekarze – w co ufam – zaproszą do gabinetów młodych ludzi, by testem fizjoterapeutycznym to zmierzyć.
Dowiedzmy się już dziś, co robić, by nam i dzieciom było wygodniej i lepiej dla zdrowia. I nawet jeśli skolioza nam nie grozi, to otyłość już z pewnością. Pamietajmy, że to nie jedzenie jest w ten grudniowy czas najważniejsze.