Nie bez powodu na zakończonym wczoraj zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski biskupi po raz kolejny upomnieli się o wolne od handlu niedziele. Chociaż do Sejmu wpłynął projekt, pod którym podpisało się ponad pół miliona Polaków chcących ograniczenia handlu w niedziele, ze strony rządowej dobiegają sygnały, że te postulaty mają być wzięte pod uwagę w mocno okrojonym wymiarze. To znaczy – zatrudnieni w handlu mają mieć wolną jedną niedzielę w miesiącu, no może dwie. A może w ogóle decyzja o wolnych niedzielach ma pozostać w gestii samorządów. Czego zaś można się spodziewać po samorządach, czyli jednostkach, które wydają dużym sieciom handlowym zgody na prowadzenie działalności?
Wbrew głosom straszącym Polaków nie należy przypuszczać, że ograniczenie handlu w niedziele, o które walczy NSZZ „Solidarność”, spowoduje falę zwolnień w handlu czy też to, że będziemy chodzić głodni, bo zapomnimy przed niedzielą kupić chleb. Austriacy, Niemcy, Norwegowie, Szwajcarzy, Francuzi czy Anglicy nie demonstrują przecież, że chcą otwarcia supermarketów w niedziele, bo są bezrobotni albo ogranicza im się prawo do robienia zakupów przez siedem dni w tygodniu. Projekt „Solidarności” zakłada m.in., że w niedziele byłyby otwarte sklepy małopowierzchniowe, także te w zakładach hotelarskich, zakładach opieki zdrowotnej czy stacje benzynowe.
Szpitala nie da się na weekendowy dzień zamknąć, ale supermarket tak. 1,3 mln zatrudnionych w handlu Polaków niedziele spędza za ladą, na kasie i przy wykładaniu towaru na półki. Koszt społeczny i ten duchowy ponoszą ich rodziny. Nie ma wspólnego obiadu, wyjścia na niedzielną Mszę świętą, dzieciom brakuje przykładu, jak przeżywać świąteczny dzień. Do grupy pracowników handlu, którym odebrano niedzielę, należy doliczyć miliony konsumentów, którym wytworzono potrzebę robienia zakupów w ten dzień. Od sporadycznego wyskoczenia po cukier do rytualnych zakupów na cały tydzień w świątyniach, którymi stały się supermarkety. Po powrocie można jeszcze w domu włączyć pralkę i odkurzacz.
Biskupi polscy napisali w liście po ostatnim posiedzeniu KEP, że proponowanie zmian zapisów ustawy i wydłużanie prac legislacyjnych nad projektem ograniczenia handlu w niedziele jest formą niesprawiedliwości społecznej. Handlowanie niedzielą może przynieść dalekosiężne i nieodwracalne skutki w życiu społecznym i religijnym.