19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Gdzie jesteśmy?

Ocena: 0
2215

W tym roku stulecie niepodległości świętuje nie tylko Polska, ale i nasi północni sąsiedzi: Litwa, Łotwa i Estonia. Do tej grupy można także zaliczyć Czechów i Słowaków, którzy w 1918 roku utworzyli wspólne państwo. Pełną niepodległość po I wojnie światowej uzyskały także Węgry, ale jako kraj uznany za pokonanego musiały oddać 2/3 swojego terytorium, co nawet gdyby przyjąć najbardziej brutalne kryteria etniczne, było rozwiązaniem niesprawiedliwym. Próby wybicia się na samodzielność podejmowane przez Ukraińców, Białorusinów i Gruzinów skończyły się po paru miesiącach lub najwyżej latach. Co, na marginesie, przeczy popularnej tezie, że po I wojnie niepodległość rozdawano wszystkim chętnym, i żadna w tym Polaków zasługa, że Polska wróciła na mapę Europy. Gdybyśmy przegrali bitwę warszawską, świat zaakceptowałby sowiecką dominację może nawet aż po Wielkopolskę. Tak jak zaakceptował śmierć niepodległej Gruzji.

W każdym przypadku, mamy stulecie ważne dla każdego państwa w regionie. Wówczas ukształtowała się, w ogólnych zarysach, mapa polityczna tej części Europy. Data okrągła, skłaniająca do refleksji. Niestety, w prasie zachodniej ten temat w ogóle nie istnieje. Mimo tysięcy zaklęć o jedności kontynentu, ważna rocznica dotycząca Polaków czy Bałtów nie zasługuje nawet na niewielkie wzmianki. Dla tak ciekawych, tak otwartych na świat obywateli zachodniej Europy kraje leżące kawałek dalej są nieciekawą, szarą plamą. Nawet polityczna poprawność, nakazująca wczuwać się w emocje każdej ludzkiej istoty, zdaje się nas nie dotyczyć.

Nie chodzi o to, by narzekać, ale by wiedzieć, gdzie jesteśmy. Bezprecedensowe ataki na Polskę i Węgry, wtrącanie się w sprawy wewnętrzne państw naszego regionu, zastraszanie niepokornych wynikają nie tylko z interesów ekonomicznych i politycznych. Kryje się za nimi również teza, że jest to wciąż Europa drugiej kategorii, która powinna znać swoje miejsce. Elity niemieckie i francuskie coraz śmielej sugerują, że rozszerzenie Unii Europejskiej na wschód było błędem, i gdyby można było cofnąć czas ani Polska, ani jej sąsiedzi, do wspólnoty nie zostaliby przyjęci. Bo to, co dla nas oznaczało przyjęcie do klubu równych, dla nich było zgodą na zajęcie przez nas miejsca w przedpokoju.

Te ciągoty do manipulowania statusem słabszych widać także na polu historii. Niedawno dowiedziałem się, że zachodnie nie tylko niemieckie, ale również anglosaskie, granty na działalność edukacyjną i współpracę międzynarodową są przyznawane pod wyraźnym warunkiem, że pieniądze nie zostaną wydane na promowanie pamięci o polskich Sprawiedliwych. Jest to uzasadniane twierdzeniem, że Sprawiedliwi w pewien sposób blokują debatę o polskiej winie w stosunku do Żydów. W rzeczywistości jednak, to próba napisania historii na nowo, wyeliminowania z przekazu tych elementów, które psują spójną opowieść o „polskich antysemitach”.

Wniosek jest oczywisty: o naszych Sprawiedliwych powinniśmy mówić dużo i nie żałować na ten cel pieniędzy. Zresztą, dowodów na to, że Sprawiedliwi kłują w oczy, jest więcej. Szef pewnej fundacji opowiadał mi, że oprowadzał kiedyś po Warszawie niemieckiego dziennikarza; sporo uwagi poświęcił właśnie Polakom ratującym Żydów. W opublikowanym później artykule o Sprawiedliwych nie było jednak ani słowa. Dziennikarz przyznał zawstydzony, że kluczowe akapity zostały wycięte przez redaktorów z centrali; uznali, że Polacy w ten sposób próbują się „wybielić”.

Niemcy uważają, że lepiej niż my sami, wiedzą, co w naszej historii istotne. Bo oni dokonali samooczyszczenia i rozliczenia z przeszłością, a my uparcie trzymamy się „narodowych mitów”. Jak to rozliczenie wygląda, można przekonać się choćby w Berlinie. Pomnik Pomordowanych Żydów Europy – wielkie bloki kamienne, nawiązujące do żydowskich cmentarzy – rzeczywiście zajmują ogromny obszar niedaleko Bramy Brandenburskiej; nie sposób jednak dowiedzieć się, kto właściwie kogo wymordował, jakiej narodowości byli sprawcy, a jakiej ofiary. Tak jak nie sposób dostrzec, by nasi zachodni sąsiedzi na serio brali na siebie moralną winę za zbrodnie czasów wojny, a także za zmiażdżoną Polską niepodległość. Gdyby tak było, uważaliby za stosowne rozwiązanie kwestii reparacji.

Idziemy nr 35 (673), 2 września 2018 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter