Innym bohaterem „Wyborczej” jest dominikanin Ludwik Wiśniewski. Niejaki Jonasz wyznał, że zakonnik imponuje mu „kolosalnie”. A czym imponuje? Nietrudno zgadnąć! Imponuje myśleniem typu: tak, ale… Tego rodzaju intelektualne zawijasy służą temu, by przyklepać wyrzuty sumienia i by w salonie było miło. Dominikanin opowiada, że prof. Chazan, choć wybitny, słusznie został ukarany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, i że wskazanie lekarza, który wyskrobie albo wyssie dziecko z łona matki, nie jest uczestnictwem w aborcji i nie podpada pod „sprzeciw sumienia”. Jan Paweł II zapewne byłby innego zdania, ale Wiśniewski prawdopodobnie znalazł się po stronie tych, którzy sugerują, że nauczanie świętego Jana Pawła jest już w wielu punktach po prostu nieaktualne. Zapłodnienie in vitro ma swoje słabe strony – naucza dominikanin – ale nie należy powtarzać, że „każde narodzone dziecko metodą in vitro jest okupione śmiercią jego sióstr i braci”. No cóż! Może i nie ma co powtarzać tego zdania zbyt często, ale czasem warto je wypowiedzieć, bo jest prawdziwe. Z tego wszystkiego widać, że ksiądz bardzo łatwo może zaimponować dziennikarzom „Wyborczej”. Wystarczy odpowiednio rozmiękczać nauczanie Kościoła i bronić ideologicznego skrętu w lewo partii rządzącej. Choć – jak pokazuje przykład Mikołajewskiego – nie wszystkim to wystarczy. Potrzeba jeszcze czynów pod tytułem Lemańscy proboszczami, biskupami, prymasami.
Powracając do wystąpienia papieża w Parlamencie Europejskim: przez media lotem błyskawicy przebiegła informacja, że Franciszek, mówiąc o zmęczonej i starzejącej się Europie, porównał ją do „babci, już bezpłodnej i nietętniącej życiem”. Ja akurat uważam użycie w tym kontekście słowa „babcia” za niefortunne. Po pierwsze, babcie to bardzo często dzielne kobiety, które są podporą domowych ognisk. Po drugie, to, że babcie są bezpłodne, jest jak najbardziej zgodne z naturą. Po trzecie, babcie odgrywają bardzo ważną rolę w przekazywaniu wnuczkom wiary katolickiej. Jeśli już miałbym krytycznie porównać do czegoś nie tyle Europę, ile coraz bardziej skostniałą Unię Europejską, to porównałbym ją do feministki po trzech aborcjach albo do geja, który domaga się prawa do adoptowania dziecka. W każdym razie babcie są OK.
Papież nie ma łatwo. Bo choć mówi się o potrzebnej decentralizacji Kościoła, to wielu oczekuje, że Franciszek powie i załatwi, co trzeba – nie tylko globalnie, ale i lokalnie. Wiemy już, że powinien zaradzić samotności ks. Lemańskiego. Ponadto, jak można się domyślać, dziennikarze wiadomej gazety oczekują, że papież załatwi Komunię dla każdego, szczególnie dla żyjących w kolejnych małżeństwach cywilnych oraz związkach homoseksualnych. Generalnie, cieszyliby się, jakby Kościół załatwił sam siebie. Ale ich niedoczekanie, bo bramy piekielne Kościoła nie przemogą.
Dariusz Kowalczyk SJ |