Maciej Stuhr znany jest ze swego specyficznego stosunku do Polski i polskości. W jednym z wywiadów oświadczył, że Polacy to taka nacja, która nie chce się rozliczać ze strasznych kart swojej historii. „Przywiązywaliśmy dzieci pod Cedynią jako tarcze i to jest super” – ubolewał demaskatorsko. Tyle że w bitwie pod Cedynią (972 r.) nic takiego nie miało miejsca. Jeńcy, w tym dzieci, byli przywiązywani, ale nie do tarcz, tylko do maszyn oblężniczych, nie pod Cedynią, tylko pod Głogowem (1109 r.), i nie przez Polaków, tylko przez Niemców. Stuhr przyznał się do błędu, ale w taki sposób, żeby i tak wyszło, że Polacy są okropni. „Oczywiście Polacy nie przywiązywali dzieci. Oni do nich strzelali” – oświadczył tropiciel polskich występków.
Antypolska retoryka z dziećmi w roli głównej rozbrzmiewa szeroko w ostatnich tygodniach w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. „Gdzie są dzieci z Michałowa?” – histeryzowano, sugerując, że stała im się jakaś krzywda ze strony polskich służb. Zmontowano w ten sposób kolejny pretekst, aby wylewać pomyje na Straż Graniczną, polskich żołnierzy i polski rząd. Swoją drogą, warto zauważyć, że dzieci powinny być tam, gdzie ich rodzice, a rodzice powinni być odpowiedzialni za swe dzieci. Nie wolno natomiast przywozić dzieci na granicę i używać ich w tradycyjnej czy też hybrydowej wojnie.
Znajoma Włoszka zapytała mnie, dlaczego Polska nie wpuszcza do siebie biednych ludzi, bo ona widziała w telewizji RAI2, jak jakaś matka tułała się ze swym małym, przerażonym dzieckiem po polsko-białoruskich lasach. Nic więcej o sytuacji na granicy Białorusi z Polską nie wiedziała. Zapadł jej w pamięć jedynie ten obrazek matki i dziecka tułających się po zimnym lesie oraz komentarz dziennikarza, że Polska tych ludzi odrzuca. Zadałem Włoszce kilka pytań. Czy potrafi sobie wyobrazić, jak to się stało, że matka z dzieckiem znalazła się w lesie na białoruskiej granicy? A w ogóle czy wie, w jaki sposób tacy ludzie znaleźli się na Białorusi, na której teren nikt nie da rady wejść bez zezwolenia władz? Że przylecieli samolotami, słono za to zapłaciwszy? Kto nagrywał matkę z dzieckiem w lesie i kto sprawił, że filmik dotarł do włoskiej telewizji? Czy wie, że Łukaszenko konsekwentnie odrzuca propozycje Polski, by przesłać pomoc humanitarną emigrantom znajdującym się na terenie Białorusi? I wreszcie: Dlaczego kanał RAI2, znany ze swych lewicowych predylekcji, nie podaje całego kontekstu, tylko epatuje obrazami matki z dzieckiem w lesie? Te pytania otrzeźwiły znajomą. Co więcej, skłoniły ją do refleksji nad tym, jak łatwo ulec telewizyjnej manipulacji.
Na granicę z Polską białoruskie służby, wspomagane przez Putina, sprowadzają przede wszystkich młodych mężczyzn, którzy zaopatrzeni w narzędzia do przecinania drutu, kamienie itp., mają szturmować granicę. Wspomagają ich w tym funkcjonariusze w cywilnych strojach. Ale są też kobiety i dzieci. Znacznie mniej niż mężczyzn, ale wystarczająco, aby nagrywać różne filmiki, które mają budzić wrogie wobec polskich służb emocje. Szkoda ludzi, którzy zwiedzeni obietnicami białoruskich agentów, wykosztowali się, aby dostać się do Mińska, skąd – jak im tłumaczono – prosta droga do Niemiec. Nie znaczy to jednak, że ci dorośli ludzie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje wybory. Każdy ma prawo marzyć o lepszym życiu, ale nie ma prawa realizować planów wojny hybrydowej, atakując granice innych państw.
Polska ma obowiązek – wobec swoich obywateli oraz UE – nie ulegać Łukaszence i Putinowi. Tym bardziej że Niemcy nie chcą nowej fali emigracji u siebie. Trzeba też być świadomym, że przepuszczenie jednej grupy sprawi jedynie, że wzrośnie przemyt ludzi i nacisk nowych grup, więcej ludzi będzie oszukiwanych, by przyjechać na Białoruś, i więcej matek z dziećmi będzie wysyłanych do lasu… Powoływanie się w tej sytuacji na słowa Jezusa, aby przyjąć w dom cudzoziemca, nie tylko jest gubieniem kontekstu i proporcji, czyli po prostu manipulowaniem Ewangelią, ale przypomina to, co powiedział Nicolás Gómez Dávila, a mianowicie, że „domieszka kilku kropel chrześcijaństwa do lewicowych poglądów zamienia głupca w głupca doskonałego”. Między innymi właśnie na tym polega perfidia wykorzystującej kwestie humanitarne wojny hybrydowej.