24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dobre notowania

Ocena: 0
787

Kongres Prawa i Sprawiedliwości w Przysusze tchnął optymizmem i pewnością siebie rządzącej partii. Na szczęście nie była to jednak pycha, co warto zauważyć. Już sam wybór miejsca niósł w sobie przesłanie skromności – niewielka sala gimnastyczna w niewielkim miasteczku koło Radomia, o którym niewielu pewnie słyszało. Do tego brak fajerwerków technicznych, a więc wielkich telebimów czy konfetti. Można powiedzieć: kierownictwo PiS uznaje, że nie musi sięgać po żadne sztuczki, że panuje bezdyskusyjnie.

Bo też obiektywnie panuje. Gospodarka – o którą tak bardzo się obawiano – również bije kolejne rekordy pod kierunkiem PiS. Pieniędzy nie brakuje, deficyt jest niższy niż kiedykolwiek, ściągalność podatków rośnie. Ekipa Kaczyńskiego okazuje się też nie najgorszym gospodarzem mienia państwowego. Opozycja nie może znaleźć oddechu, powtarzając frazy wyczytane w „Gazecie Wyborczej”, łudząc się, że jakimś cudem Polacy zatęsknią za tym, co było, albo naprawdę uwierzą, że żyjemy w dyktaturze. Do tego sondaże – i te partyjne, i te zaufania do liderów, i te dotyczące optymizmu społeczeństwa – są więcej niż dobre. Samozadowolenie jest więc uzasadnione. Być może kiedyś uznamy, że to są „złote lata” IV Rzeczypospolitej. Albo ich początek.

Ale Jarosław Kaczyński chce więcej. Śmiało kreśli ambitne plany na każdym niemal polu. W tle jest poczucie, że władza, którą sprawuje, naprawdę dysponuje mocą i może góry przenosić. Bo epoka „imposybilizmu”, tej charakterystycznej dla III RP niemożności przeprowadzenia realnej zmiany, dobiegła końca. Głównie dlatego, że padł Trybunał Konstytucyjny w dawnym kształcie – bastion blokujący jakiekolwiek poważne reformy. Dziś można zreformować niemal wszystko; nawet reforma wymiaru sprawiedliwości jest na wyciągnięcie ręki. Konkretnym znakiem tej atmosfery jest zapowiedź odbudowy „zamków kazimierzowskich” – czyli tych, które zbudował Kazimierz Wielki, a które przez wieki podupadły, aż popadły w ruinę. Nie wchodząc w debatę, czy to zapowiedź sensowna, warto zwrócić uwagę, że jeszcze jakiś czas temu wszyscy uznalibyśmy to za zwykłe bajanie, za projekt, który zablokują konserwatorzy, miłośnicy ruin, obrońcy środowiska, władze samorządowe. Dziś uznajemy, że jeśli rządzącym będzie naprawdę zależało, to zrealizują swoją zapowiedź. „Jedynym ograniczeniem jest niebo” – jak mawiają Anglosasi.

Jedną z propozycji programowych Jarosława Kaczyńskiego uważam za szczególnie cenną. Chodzi o powołanie Instytutu Urbanistyki i Architektury, który miałby „dbać o estetykę polskich wsi i polskich miast”, ponieważ – jak ocenia prezes PiS – „różnie z tym bywa”. Rzeczywiście, bardzo różnie, o czym nieraz pisałem na łamach „Idziemy”. A przecież nie mówimy o jakichś cudach, ale o sprawach elementarnych: skoro dachy we wsi są czerwone, to i nowe domy takie mieć powinny. Skoro powstaje nowe osiedle, to o drodze dojazdowej warto pomyśleć przed wydaniem zezwoleń, a nie na końcu. Skoro wokół dominują domki jednorodzinne, to nie powinno się na ostatniej wolnej działce budować wieżowca. Tak chwalone przez wielu samorządy z tego typu sprawami przegrywają do zera. A jednym z powodów niskiej oceny Polski przez Polaków, a tym samym niskiej samooceny, jest dość powszechna brzydota naszego krajobrazu.

Kongres PiS miał też swoisty wymiar polityczny. Tego typu wydarzenia zawsze na nowo kreślą hierarchię partyjną. Przysucha pokazała, że Jarosław Kaczyński nadal wzmacnia pozycję wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Nie bez znaczenia jest fakt, że głosu nie zabrała premier Beata Szydło. Kaczyński chciał zapewne jeszcze raz wszystkim przypomnieć, że to on realnie kieruje państwem – i może podjąć każdą decyzję. W związku z dobrymi notowaniami partii i rządu żadne zmiany personalne jednak nie zapadły. Mogą zapaść na jesieni, bo kilku ministrów jest wyraźnie zmęczonych i coraz częściej popełnia błędy. Ale też nie jest prawdą, że lider PiS tego typu ruchy planuje z dużym wyprzedzeniem; zazwyczaj snuje kilka równoległych scenariuszy, których realizacja zależy od bieżącej sytuacji. A ta dziś raczej nie skłania do gwałtownych ruchów. Bo Jarosław Kaczyński doskonale wie, że trudno coś zbudować, a zepsuć łatwo.

 

Idziemy nr 28 (614), 9 lipca 2017 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter