W okresie kiedy Poznańskie należało do Warthegau (1939-1945), nastąpiło masowe wysiedlanie Polaków, zwłaszcza ziemian. Na ich miejsce zwożono Niemców ze wschodu, z terenów zajętych przez Sowietów. Propaganda hitlerowska uznała te tereny za rdzennie niemieckie i takie przekonanie w jakiś sposób do dziś pokutuje pośród moich współobywateli. Sporym zaskoczeniem zatem było dla mnie odkrycie, że najstarsze korzenie państwowości Polski sięgają właśnie Wielkopolski, a szczególnie Poznania.
To właśnie Poznań był głównym ośrodkiem Piastów oraz siedzibą kolejnych władców Polski. I chociaż ówczesna stolica państwa polskiego znajdowała się w Gnieźnie, to właśnie w Poznaniu Mieszko I przyjął chrzest, co uczyniło z Polaków naród chrześcijański. Również w Poznaniu miał swoją siedzibę pierwszy biskup Polski – Jordan. Poznań był zatem także pierwszym duchowym ośrodkiem państwa polskiego. Śladów początków państwowości i religijności Polski należy szukać w katedrze poznańskiej położonej na wyspie Ostrów Tumski. W podziemiach świątyni zachowały się pozostałości prawdopodobnych grobów Mieszka I i Bolesława Chrobrego oraz chrzcielnicy, w której został ochrzczony pierwszy władca Polski. Odwiedzenie tego miejsca jest niesamowitą podróżą w czasie do średniowiecza, kiedy to zrodziły się podwaliny obecnej chrześcijańskiej Polski – suwerennego i niezależnego państwa. To bardzo ważne, że Poznań z Wielkopolską po różnych historycznych zawirowaniach wróciły do Polski. Pamięć o własnych korzeniach stanowi bowiem o tożsamości narodu. I może tylko trochę przykro było widzieć, jak niewiele osób odwiedza Ostrów Tumski i schodzi do krypty katedralnej, aby oddać się choć krótkiej kontemplacji minionych wieków.
Rzesze turystów zapełniają natomiast poznański Rynek, zwłaszcza w samo południe, kiedy to na zabytkowym ratuszu ukazują się dwa koziołki. Już kwadrans przed dwunastą niemożliwy jest spacer po Rynku, gdyż tłumy ludzi z głowami podniesionymi do góry wypatrują koziołków. Miałem nawet wrażenie, że ukazania się koziołków bardziej wyczekują dorośli aniżeli ich dzieci. Trochę wygląda to tak, jakby ludzie czekali na objawienie się jakiegoś bożka – stojąc nieruchomo i wpatrując się w niebiosa. Nietrudno zresztą skojarzyć sobie kozły z biblijnymi złotymi cielcami.
Tymczasem gdy oba koziołki w najlepsze stukają się głowami, odzywają się dzwony pobliskich kościołów. Biją na godzinę dwunastą, oznajmiając Anioł Pański. I przypominają o prawdziwym symbolu Poznania, o istotnej dla przyszłych wieków przeszłości tego miasta. Jakby chciały powiedzieć: skierujcie się na Ostrów Tumski, gdzie znajduje się serce waszego narodu. Bo koziołki – choć po raz pierwszy pojawiły się w kontrakcie miejskim już w 1550 roku, zamówione u mistrza zegarnego – są jednak tylko „urządzeniem błazeńskim”, jak stanowił ów kontrakt.
Stefan Meetschen |