Tak powściągliwa dotąd wobec działań Rosji i samego Władimira Putina Europa Zachodnia, niemal z dnia na dzień nabrała odwagi w nazywaniu rzeczy po imieniu. Barack Obama, obarczając putinowską Rosję odpowiedzialnością za zestrzelenie samolotu zażądał, by Kreml wpłynął na separatystów, choć może właściwiej byłoby napisać: „na zorganizowane i dowodzone centralnie z Moskwy oddziały regularnej i dobrze wyszkolonej armii”. Kto nie wierzy, niech znajdzie w Internecie zdjęcia niektórych lokalnych „obrońców przed faszystami z Kijowa”, którzy byli w Słowiańsku, potem przenieśli się do Doniecka, by teraz dotrzeć tam, gdzie akurat leży wrak malezyjskiego samolotu?
Brytyjski premier David Cameron oświadczył w ostatni poniedziałek, że Unia Europejska powinna rozważyć mocno uderzające w Rosję sankcje, jeśli Moskwa nie zmieni kursu wobec Ukrainy. Cameron podkreślił, że Rosja nie może oczekiwać dostępu do rynków europejskich, kapitału i technologii, dopóki podsyca konflikt na Ukrainie. Zaakcentował, że w związku z kryzysem na Ukrainie, żaden kraj UE nie powinien sprzedawać Rosji sprzętu wojskowego. Powiedział to, co Polacy czują i mówią od dawna.
Podejście polityków z Anglii było w tej kwestii zawsze twardsze niż Niemców, Francuzów czy Włochów. Niemiecka agencja DPA poinformowała, że tamtejsze koła gospodarcze oczekują, że eksport Niemiec do Rosji zmniejszy się w bieżącym roku o 10 proc., za sprawą międzynarodowych sankcji wobec Moskwy. Jak czytamy: „około 300 tys. miejsc pracy w Niemczech zależy od interesów z Rosją”. I tu jest pies pogrzebany: o sankcjach, szczególnie tuż przed wyborami, politycy mogą dużo mówić, ale czy są gotowi coś w tej kwestii zrobić? W dzisiejszym świecie rządzi przecież pieniądz i to nie politycy, a szefowie koncernów w znacznej mierze prowadzą politykę współpracy z Rosją Putina.
We współpracę gospodarczą z Rosją silnie zaangażowane są w Niemczech nie tylko duże koncerny energetyczne, jak Eon i Wintershall, ale także średniej wielkości firmy branży maszynowej i elektrotechnicznej. Swoje interesy mają także Francuzi i Włosi. Za to w Wielkiej Brytanii znaczna część finansowych operacji wykonywanych w londyńskim City zależy właśnie od kapitału z Rosji. Czy bogaci, syci i bezpieczni obywatele starej Unii są gotowi na poniesienie strat i obniżenie jakości życia?
Nie wiem, jak rozwiną się sprawy, kiedy do czytelników trafi ten numer „Idziemy”. Być może unijni przywódcy ciągle będą coraz bliżej stanowiska, że w końcu trzeba podjąć decyzję…
Ci, którzy przed 70 laty w Warszawie sięgnęli po broń wiedzieli, że godnością, wolnością, niepodległością i prawdą się nie kupczy. Pewne wartości są święte. Trzeba ich bronić niezależnie od kosztów.
Krzysztof Ziemiec |