„Kalafiory jej dałam i truskawki, bo jak kiedyś nie dałam, to mnie przeklęła i dwa tygodnie później do szpitala trafiłam” - usłyszałam od przemiłej skądinąd ekspedientki. Sprzedawczyni dawała kolejne przykłady rzucania przez cygankę uroku na sklepikarzy odmawiających dawania jej towarów i pieniędzy.
Przesądy są na każdym kroku: czerwone kokardki na dziecięcych wózkach, podkowy, piątki trzynastego i inne czarne koty. Jak podaje CBOS, wierzy w nie ponad połowa dorosłych Polaków. Ciekawe, co wynika z tych samych badań, że wierze w przesądy sprzyja też udział w praktykach religijnych. Przyszły chrzestny nie ośmieli się więc kupić chrześniakowi krzyżyka w prezencie, żeby nie skazać go na chorobę czy śmierć. Narzeczeni tak celują z datą ślubu, by trafić w miesiąc z „r”. A oprócz pomodlenia się w jakiejś intencji, nie zawadzi potrzymać też kciuki czy odpukać w niemalowane.
Duchowni przestrzegają, że wiara w przesądy narusza pierwsze przykazanie. W ich kontekście tym bardziej niepokoją ataki na wójta gminy Tuszów Narodowy Andrzeja Głaza za umieszczenie i poświęcenie tablic z Dekalogiem na ścianach pięciu szkół. Cóż w tym złego, że wchodząc do szkoły, dzieci, nauczyciele i rodzice mogą przypomnieć sobie wskazówki życia, którymi kierują się przecież nie tylko chrześcijanie?
W niejednej sali szkolnej widziałam nad drzwiami krzyż w sąsiedztwie podkowy, nieraz widziałam, jak mamy przed egzaminem wręczały dziecku różaniec i słonia z zadartą trąbą. Wiara w horoskopy, numerologię, przesądy, zabobony, między którymi plącze się Dziesięć Przykazań, Trójca Święta, święte obrazki i aniołki to „Bogu świeczka, a diabłu ogarek”. Synonimem tego powiedzenia – wierniejszym zresztą jego łacińskiemu pierwowzorowi- jest określenie „Bogu służ, a diabła nie gniewaj”. Czy to znaczy, że przezorny ubezpiecza się ze wszystkich stron? Dla mnie to raczej duchowa schizofrenia.