19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co zrobiliśmy?

Ocena: 0
5447
Trudno przejść obojętnie wobec głośnych ostatnio przypadków krzywdy dzieci. Krzywdy wnikającej głównie z biedy rodziców i z tego, że nikt nie był w stanie im pomóc. Ta bezsilność i brak empatii ze strony ludzi powołanych do tego, by pomagać, są zatrważające. Sądy, które odbierają dzieci biednym rodzicom, to przecież konkretni ludzie, konkretni sędziowie, którzy też pewnie mają dzieci. Dlaczego podejmują tak fatalne decyzje, jak w przypadku szesnastolatka z Suwałk, który zabił się ze strachu przed rozdzieleniem z rodziną?

Próbuje się tłumaczyć, że to kwestia nowej ustawy o pieczy zastępczej, że należy wprowadzić nowe prawo itp. Na przykład zakazać odbierania dzieci rodzicom tylko z przyczyn socjalnych. Ale gdy spojrzy się na statystyki, nie widać, by był to podstawowy problem. Nigdy nie jest tak, że powodem odebrania dzieci jest tylko bieda. W przypadku suwalskim nawet chodziło o coś więcej. Matka miała przecież ograniczone prawa rodzicielskie, nie radziła sobie z dziećmi.

Tyle że to, co dla postronnego obserwatora jest dla dziecka krzywdą, dla niego samego krzywdą być nie musi. W wielu polskich rodzinach można zaobserwować, że daleko im do standardów wyznaczonych przez państwowe instytucje. W jakże licznych są alkohol, przemoc fizyczna i psychiczna, cierpienie i dorosłych, i dzieci. Ale czy to znaczy, że te dzieci byłyby szczęśliwsze w rodzinie zastępczej? Na pewno nie. Bieda to nie patologia, alkoholizm to z kolei choroba. Z tymi zjawiskami stykamy się, czy chcemy, czy nie.

Z danych GUS wynika, że co czwarta rodzina z co najmniej czworgiem dzieci żyje poniżej minimum socjalnego. Że wielodzietność to u nas prosta droga do biedy. A kiedy zabraknie w rodzinie ojca i matka zostaje sama, to robi, co może, żeby sobie jakoś poradzić. Często robi głupio i źle. Tak jak matka, która przywiązała swoją córkę do framugi drzwi, bo musiała wyjść. Łatwo ją potępić, ale trudniej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta kobieta z drugim maleńkim dzieckiem na rękach musiała sama iść po mleko i pieluchy. Dlaczego nikt tych produktów jej nie kupił? Gdzie wtedy była Pomoc Społeczna? Czy skupiała się na tym, by kontrolować, czy pomagać? Gdzie byli sąsiedzi? Dlaczego ta kobieta żyła w takiej nędzy?

Nie da się wszystkiego załatwić zamianą przepisów. Przede wszystkim nie da się załatwić tego, byśmy byli bardziej wrażliwi na krzywdę innych. I o tę wrażliwość głównie chodzi, o wrażliwość sędziów, pracowników socjalnych, sąsiadów, księży, całej społeczności. Bo to jest wielki wstyd dla nas, gdy człowiek, który ma gorzej, upada, a my nie biegniemy, by mu pomóc, tylko oceniamy, czy upada z własnej winy, czy też nie. Nie trzeba oglądać się na państwo. Spójrzmy na siebie i siebie pytajmy, co zrobiliśmy, aby pomóc. My, którzy mieliśmy więcej szczęścia i nie popadliśmy w biedę czy depresję.

Dorota Gawryluk
Autorka jest dziennikarką TV Polsat

Idziemy nr 4 (436), 26 stycznia 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter