29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co trzeba?

Ocena: 3.25
560

Miesięcznik „Znak”, na łamach którego – jak podkreślają jego wydawcy – „przez dziesięciolecia ścierały się różne punkty widzenia, a otwartość zawsze była cechą wyróżniającą nasze środowisko”, usunął ze składu swej redakcji Jarosława Gowina – red. nacz. pisma w latach 1995-2005. Powód? Ponieważ wspiera on „działania obozu rządzącego, zmierzające do pozbawienia niezależności władzy sądowniczej”, co „stoi w sprzeczności z imponderabiliami, którym środowisko Znaku było i pozostaje wierne”.

Prof. Jerzy Bralczyk słowo „imponderabilia” tłumaczy następująco: „to rzeczy i sprawy trudne do uchwycenia, nie dające się obliczyć ani zmierzyć – ale wywierające wpływ na nas i nasze działania. To np. wyznawane wartości, a także przekonania i uprzedzenia. W sferze imponderabiliów leżą często sprawy, o których mówić nie potrafimy lub nie chcemy – gdy je tak nazwiemy, nikt się nie będzie o nie dopytywał”. Choć definicja ta nie była ukuta na użytek komentarza stanowiska Znaku, trudno o bardziej trafną w obliczu mglistych tłumaczeń wydawnictwa.

Dziennikarze to jednak wredne typy i lubią dopytywać. Na przykład pod gmachem parlamentu, gdzie trwają pikiety. Na pytania reportera TVP, dlaczego tu są, ludzie odpowiadają: „Bo tak trzeba”. „Dlaczego?” „Bo mi się nie podoba”. „Co konkretnie się nie podoba?”. „Nie podoba mi się, że jest tak, jak jest”. „A jak jest?”. „Jest tak, że nie ma demokracji”. „A w czym się to przejawia?”. „Nie wiem, ale demokracji trzeba bronić”. „A co konkretnie jej zagraża?”. „Wszystko, co robi PiS”. Ha! Od razu więc przyznajmy, że pikiety nie są w sprawie sądu, trybunału czy innych „imponderabiliów”, ale przeciw: Kaczorowi, PiS i wszystkiemu, co poczynają.

Znajomy pielęgniarz jednego z warszawskich szpitali opowiadał, jak z pikiet zwożą kolejne osoby z dusznościami, bólami w klatce piersiowej – wszystko na tle nerwowym. Ludzie potwornie się przejmują, choć w przeważającej części przypadków, do końca nie wiedzą czym. Jeden z kolegów po fachu owego pielęgniarza wziął wolne, bo również „musiał” pokazać się na pikiecie. Dopytywany, dlaczego się tam wybiera, umiał powiedzieć tylko: „Bo tak trzeba”.

A co naprawdę  trzeba, o tym wie każdy, kto prowadzi dom: trzeba zakupy zrobić, obiad ugotować, dzieci do szkoły wyprawić, wyjazdy wakacyjne im zapewnić. I tym ludzie naprawdę się przejmują. A czym jest kilkadziesiąt tysięcy protestujących wobec kilku milionów dzieci, które od zeszłego roku mogą sobie pozwolić na obozy czy kolonie?

„Obozy, kolonie, kursy żeglarskie i jeździeckie dla dzieci przeżywają oblężenie. – Zainteresowanie jest większe o 15 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym, a już wtedy było bardzo dobrze - mówią organizatorzy. Jak wynika z danych CBOS, (…) odsetek gospodarstw domowych, z których żadne dziecko w ogóle nie wyjechało na wakacje, był najniższy od 22 lat”. I uwaga – donosi o tym „Gazeta Wyborcza” z 12 lipca – asekurancko: ze znakiem zapytania „Dzięki 500+?”. Wiele rodzin nie ma co do tego wątpliwości. Te raczej nie chodzą pikietować.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter