Ale – z drugiej strony – wielu z nas podobnie albo jeszcze mocniej wspomina go osobiście i dostrzega jego obecność w życiu. Obecność osoby niezwykłej. Dla jednych serdecznej, ciepłej i cierpliwej jak ojciec. Dla innych wielkiej w swej wierze, modlitwie, świętej już za życia. I tak – dla całego świata, ale zwłaszcza dla nas, Polaków – jest on wielki! I czy nie jest tak, że każdy z nas został przez niego dostrzeżony? Powołany do działania, a co najmniej do myślenia, dzięki jego słowom, gestom, czynom, modlitwie i spotkaniom? Czy to nie do nas wszystkich mówił: „Musicie być silni, musicie wymagać od siebie, nawet gdyby inni tego od Was nie wymagali”? Czy to nie do każdego z nas mówił, że „solidarność to jeden drugiego brzemiona noście”? Czy to nie nas upominał, żeby zatroszczyć się o coś większego niż tylko o nas i nasz dom, kiedy wręcz wzburzony krzyczał: „To jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna!”?
„Źródło, gdzie jesteś źródło?” – pytał w „Tryptyku Rzymskim”. Jak wielu z nas, zamiast iść w górę, płynie z prądem rzeki, jak bezwolny i nieruchomy patyk... Jak wielu z nas przestało od siebie wymagać?
Aby dojść do źródła, wystarczy słuchać Słowa Bożego. Korzystać z jego mocy. A także z nauki i świadectwa życia Jana Pawła II. Trzeba się tego uczyć, a potem tego samego uczyć innych, żeby umieć iść pod prąd niezgodnych z sumieniem poglądów. Z pozoru niekiedy atrakcyjnych, ale w długim okresie niedających radości, a czasem nawet niszczących. Tylko ten, kto potrafi pójść pod prąd, jest człowiekiem prawdziwie szczęśliwym.
Podziwialiśmy go, kiedy zmagał się z wieloma chorobami i kiedy odchodząc, udzielił nam pięknych rekolekcji. A dziś? Jak wielu z nas wymazało ze swojego słownika słowa „ból” i „cierpienie”? Jak daleka i obca zrobiła się dla nas śmierć? Jak czasem wręcz gardzimy ubogimi, odrzuconymi, potrzebującymi? A przecież „w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie”. Tym samym krzyżu, który dziś
– powoli, ale jednak – zaczyna być w przestrzeni publicznej jakąś przeszkodą.
Kiedy dziś, tuż przed kanonizacją, mówimy z dumą: „Nasz papież”, warto pamiętać także o tym, co nam zostawił. Każdemu z nas. Zbiorowo i indywidualnie.
Krzysztof Ziemiec |