20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Castro i miłosierdzie

Ocena: 4.5
1437

Zmarł Fidel Castro. Całe swe życie poświęcił komunistycznym mrzonkom, wpędzając Kubę w biedę i cywilizacyjne zacofanie. We Włoszech główny nurt mediów, który jest w dużej mierze establishmentowy i lewicowo-liberalny, próbował „niuansować”, czyli fałszować rzeczywistość. Że Castro to jednak ważna postać, która pozostanie w pamięci, że nie ma co spieszyć się z ocenami, bo osądzi go historia, że to postać wielowymiarowa, że to jednak dla wielu ludzi bohater. Jasne! Przecież Castro walczył o wyzwolenie ubogich ramię w ramię z Che Guevarą, a ten dla wielu Włochów, starych i młodych, to prawdziwy bohater. Niektórzy z dumą nakładają koszulki z el Che oraz sierpem i młotem. Oczywiście, nie sposób całkiem uciec od ciemnych stron działalności obrońców biednych na Kubie. W „La Repubblica” (włoski odpowiednik „Gazety Wyborczej”) znalazłem delikatne przypomnienie, że jednak Castro był dyktatorem i że prześladował dysydentów oraz… homoseksualistów. Zapewne to ostatnie zdecydowało, iż dziennikarz nie uznał przywódcy kubańskiej rewolucji za bohatera.

Castro znalazł się już po tamtej stronie. Osądził go Bóg. Tym niemniej nasuwa się pytanie, czy można nazwać Castro złym człowiekiem. Zaryzykuję stwierdzenie, że na pewno uczynił wiele zła, ale prawdopodobnie uważał, że chce dobra i że ostatecznie jego działania służą dobru. Do końca życia uważał, że Kuba nigdy nie powinna zejść z raz podjętej drogi socjalizmu. Wierzył w komunizm. W tym sensie nie był cyniczny. Tyle że dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. Głupota i wewnętrzne załganie w imię ideologii bywają straszne w skutkach. Wielu ludzi bolszewickiego terroru też wierzyło, że tak trzeba dla dobra ludzkości, dla ubogich.

Chrześcijaninowi nie powinien być obojętny wieczny los żadnego człowieka. Ksiądz Bronisław Bozowski odprawiał nawet Msze Święte za dusze Hitlera i Stalina. Nie było w tym nic niewłaściwego. Wszak Bóg walczy do końca o każdego człowieka, choć z tego nie wynika, że nie ma potępionych, albo raczej takich, którzy sami się potępili mówiąc Bogu świadome i definitywne „nie”. Dlatego możemy i powinniśmy polecić Bożemu miłosierdziu także Fidela Castro. Taka postawa, jeśli jest dobrze pojęta, wcale nie oznacza kpiny z poczucia sprawiedliwości.

Benedykt XVI w encyklice Spe salvi napisał: „Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość. (…) Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy”. Tak! Zło zostanie nazwane złem i spalone w apokaliptycznym „jeziorze gorejącym ogniem i siarką”. Boże przebaczenie nie jest poklepywaniem po plecach, że nie ma sprawy i że teraz napijmy się wszyscy razem... Bóg przebaczając przywraca porządek rzeczy, naprawia, nazywa rzeczy po imieniu, stwarza na nowo. Nie udaje, nie maskuje rzeczywistości.

Nie znaczy to jednak, że złoczyńca musi iść do piekła. Kościół katolicki głosi piękną naukę o czyśćcu. Paweł Apostoł pisze: „Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień” (1 Kor 3,14-15). Właśnie! Istnieje zbawienie „jakby przez ogień”. Nie należy jednak sądzić, że „czyśćcowy ogień” jest zemstą Boga na grzeszniku. To nie jest tak, że człowiek w sumie mógłby pójść od razu do nieba, ale Bóg mu mówi: nie, nie, najpierw ci odpłacę pięknym za nadobne, musisz pocierpieć. Takie myślenie to zupełna karykatura prawdy o czyśćcu. Czyściec to sytuacja, w której grzesznik prosi szczerze Boga o miłosierdzie, ale jest zupełnie nieprzygotowany do nieba. Sam Bóg musi go przygotować, oczyścić z grzechu. W przeciwnym razie niebo wcale by nie było dla człowieka miłe, bo czułby się wśród świętych jak ktoś, kto pojawił się na wykwintnym weselu w podartym, brudnym ubraniu.

Nie ferujemy ostatecznych wyroków. To zostawiamy Bogu. Ale zło trzeba nazwać złem. A potem trzeba odmówić modlitwę: O, mój Jezu, (…) zaprowadź wszystkie dusze do nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.

Idziemy nr 49 (583), 4 grudnia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter