Od kilku lat odnotowuje się wzmożoną liczbę ataków na kościoły. I to na całym świecie. Zeszłe miesiące były jednak szczególnie bolesne dla wiernych z powodu podpaleń i dewastacji świątyń, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych czy w Chile. Ostatnie dni z kolei to wzmożone ataki na samych wiernych już w kościołach we Francji. Niestety, polskie kościoły też nie zostały w tym antychrześcijańskim pochodzie oszczędzone.
Powody napaści na kościoły i ich dewastacji są różne w różnych krajach. W USA podpalane są świątynie na fali protestów „Black Lives Matter”, w Chile „z okazji” rocznicy antyrządowych protestów, we Francji ataki na kościoły i wiernych są autorstwa islamskich ekstremistów, a w Polsce świątynie zostały zaatakowane na fali protestów o „prawa kobiet”. Różne motywy, jeden wspólny mianownik: nienawiść do Kościoła i wiary, która znajduje swój upust w aktach wandalizmu, profanacji, a w przypadku Francji – nawet w odbieraniu życia duchownym i wiernym.
To nic nowego, że właśnie na Kościele skupiają się wszelkie społeczne frustracje i niezadowolenia. Dlaczego? Bo Kościół stoi po stronie Prawdy, a Prawda była, jest i będzie atakowana. „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować”, powiedział Pan Jezus. Co jednak nie oznacza, że prześladowania nie mogą być dotkliwe. I w obecnym czasie właśnie takie są.
Ostatnie wydarzenia we Francji, gdzie rocznie dochodzi do ok. 800 aktów wandalizmu w kościołach, napawają zgrozą. Po zamachu na bazylikę Notre Dame w Nicei, w którym z rąk islamskiego nożownika zginęły trzy osoby, w tym jednej obcięto głowę, a kilka zostało rannych, prezydent Macron ogłosił mobilizację 4 tys. rezerwistów do ochrony miejsc kultu i obiektów cywilnych. W ubiegłą niedzielę, w uroczystość Wszystkich Świętych, na mocy porozumienia między rządem a Episkopatem Francji we wszystkich kościołach rozmieszczeni zostali policjanci. Po zamachu Macron telefonował do papieża Franciszka, aby przekazać mu wyrazy solidarności z katolikami. „Był to atak na nasze wolności i będziemy ich bronić z całą siłą” – powiedział. Z kolei premier Francji Jean Castex stwierdził, że władze zrobią wszystko, aby obywatele mogli wyznawać bezpiecznie swoją wiarę: „Dla Francji jest to kwestia honoru” – zapewnił.
Szkoda, że musiało dojść do kolejnej tragedii, aby usłyszeć takie słowa z ust francuskich polityków. Z kolei rzecznik francuskiego episkopatu stwierdził, że „chrześcijanie nie mogą stać się symbolem, który ma zostać zniszczony”. Takie same obawy żywią chrześcijanie we Włoszech, gdzie w ostatnich miesiącach również nasiliły się ataki na kościoły – do tego stopnia, iż wierni chcą utworzenia w ich kraju „Obserwatorium ds. wolności religijnej”. We Włoszech dochodzi bowiem coraz częściej do aktów wandalizmu, niszczenia figur, krzyży, a nawet podpaleń świątyń.
W ostatnich dniach ataki na kościoły nie ominęły również Austrii, gdzie do katedry św. Szczepana w Wiedniu wtargnął Afgańczyk wykrzykujący islamskie hasła, a w wiedeńskim kościele św. Antoniego trzydziestu młodych Turków zaczęło się awanturować, kopiąc konfesjonał i ławki oraz wykrzykując „Allahu Akbar”.
Co w tej sytuacji mają zrobić wierni? Zamknąć się w spirali własnego lęku, schować i zamilknąć, tak aby nikt niczego nie mógł im zarzucić? Otóż chyba najlepiej wyjaśnią to słowa metropolity Paryża abp. Michele’a Aupetita, które wypowiedział po spotkaniu z premierem Francji: „Wiemy, że ryzyko istnieje, zawsze istniało, ale teraz jest szczególnie wysokie. Ważne jest, by chrześcijanie się nie poddali, by się nie lękali, wiedząc zarazem, że to sam Chrystus zapowiedział nam, że będziemy prześladowani”.
.jpg&w=624&h=543)
Co? Gdzie? Kiedy?
