19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Koronawirus, kryzys, krach

Ocena: 0
2880

 

Albowiem, w rzeczy samej, pomocy tej nie udziela rząd, tylko podatnik! Cała tarcza antykryzysowa to wydawanie pieniędzy podatnika, rada ministrów nie wyjmuje tych astronomicznych kwot z własnej kieszeni, ale właśnie z kieszeni Kowalskich i Nowaków. Żeby jednemu pomóc, trzeba drugiemu zabrać, i fakt ten może być usprawiedliwiony tylko uzasadnioną i palącą potrzebą – stąd słuszność zasady pomocniczości.

W USA kongres przegłosował pakiet pomocowy o skali podobnej do tej, ile w Polsce wyniosła pierwsza tarcza (ok. 10 proc. PKB). Ale na tym się nie skończyło, kongres powołał specjalnego inspektora, który ma przyglądać się temu, jak te pieniądze – podkreślam: pieniądze podatnika – będą wydawane. Czy w Polsce komuś przychodzi do głowy, żeby podobny mechanizm wcielić w życie? A przecież do rozdania jest dobrze ponad 300 mld zł, jakaż to wspaniała okazja, aby „wesprzeć” dobrze ustosunkowanego!

 


FAKTYCZNY DEFICYT

W latach 2009 i 2010 rząd polski zanotował wielkie deficyty budżetowe (7,3 proc. PKB), i w roku bieżącym rekord ten na pewno zostanie pobity. Sytuacja jest nadal dynamiczna, nie wiemy, jak długo obecne ograniczenia będą w mocy, więc nie jest możliwe dokonanie w miarę dokładnego szacunku spadku PKB i deficytu budżetowego. Jedno jest pewne: im dłużej, tym gorzej.

Tegoroczny deficyt budżetowy istotnie podniesie stan zadłużenia sektora publicznego, czyli nas wszystkich, bo dług publiczny to zobowiązania podjęte przez rząd w imieniu Kowalskich i Nowaków. Trzeba podkreślić, że szeroko publikowane dane na ten temat obliczone według rodzimej metodologii drastycznie zaniżają prawdziwy poziom zadłużenia kraju. OECD publikuje dane rzetelnie przedstawiające stan finansów publicznych. Znajdujemy tam, że na koniec 2018 r. (danych za 2019 r. jeszcze nie ma) zadłużenie sektora publicznego wyniosło 67 proc. PKB, według zaś polskiej metodologii, uchwalonej w 2009 r. z inicjatywy nieocenionego „Czarodzieja z Londynu”, wynosi ponad 20 punktów procentowych mniej. Tym sposobem zarówno rząd PO-PSL, jak i „dobra zmiana” mogły głosić, że do przekroczenia progów ostrożnościowych jest nam daleko, podczas gdy w istocie rzeczy dawno przekroczyliśmy już próg trzeci; dokonało się to w 2010 r.

 


PRAWO I PIENIĄDZE

Ukrywanie rzeczywistego stanu finansów publicznych będzie kontynuowane w najlepsze, ponieważ NBP włącza się do finansowania deficytu w drodze tzw. „luzowania ilościowego” (szerzej o luzowaniu ilościowym piszę na stronie internetowej „Nowej Konfederacji”). Jest to metoda stosowana z niezłym skutkiem w USA i strefie euro, ale pomiędzy tym, co może robić Fed i ECB, a tym, na co może sobie pozwolić Polska, jest zasadnicza różnica – zdolność kredytowa USA i Polski to są dwie różne sprawy. Inną kwestią jest to, że obecne działania – kupowanie długoterminowych obligacji skarbu państwa czy też wręcz obligacji prywatnych przez nasz bank centralny – gwałci ducha ustawy o NBP, jeśli nie jej literę.

Tu docieramy do kluczowej sprawy dla stabilności finansowej państwa – wiarygodności państwa. Dane na temat długu są zaniżane (w majestacie prawa) i ustawa o NBP jest obchodzona, ponadto PiS nie cieszy się w świecie nieskazitelną opinią w zakresie przestrzegania prawa. Jako ekonomista nie oceniam, czy słusznie, czy nie. Ale dla ludzi wychowanych i działających w systemie kapitalistycznym brak stabilności prawodawstwa, nie mówiąc o braku przestrzegania prawa, oznacza zwiększone ryzyko inwestowania. Jak można zaufać komuś, kto postępuje zgodnie z tym, co jest mu w danej chwili wygodne? To grozi tym, że jutro odrzuci zobowiązania, które dziś przyjmuje na siebie.

Mówiąc bez ogródek, zbliżamy się do chwili, w której zagraniczni inwestorzy – a przecież zaciągamy długi na światowych rynkach finansowych – zaczną sobie zadawać pytanie o zdolność Polski do spłaty gwałtownie rosnącego długu. Trudno sobie wyobrazić, że dane OECD są im nieznane. Jest prawdopodobne, że na koniec bieżącego roku zadłużenie rodzimego sektora publicznego, liczone według metodologii OECD, przekroczy 80 proc. PKB, a to już poziom, który zacznie rodzić obawy.

 


GRECKA PRZESTROGA

Inne pytanie zaczną sobie zadawać bogaci Polacy: kto ten pączkujący dług będzie spłacać? Kiedy i jakie podatki gwałtownie pójdą w górę? Zatem powoli może wystąpić zjawisko ucieczki kapitału poza granice Polski.

Historia gospodarcza uczy, że stany nierównowagi mogą trwać latami, więc jest prawdopodobne, że ten kryzys przetrzymamy, natomiast w przypadku kolejnego szczęście może nam już nie dopisać. Bo to, że niebawem będzie kolejny, jest pewne. W żadnym przypadku nie życzę Polsce podzielenia losu Grecji, ale w ostatnich latach zrobiliśmy milowe kroki w tym kierunku.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter