2 grudnia
sobota
Balbiny, Bibianny, Pauliny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Już po inflacji?

Ocena: 0
662

Tempo wzrostu cen w Polsce w ostatnich miesiącach wyraźnie zwolniło. Co to oznacza dla naszej gospodarki?

fot. Freepik

W maju wzrost cen w stosunku do kwietnia wyniósł tylko 0,2 proc., w czerwcu zaś – jedynie 0,1 proc. (Eurostat). Biorąc pod uwagę, że w styczniu ten wskaźnik wyniósł aż 2,0 proc., Polacy mogą odetchnąć. Tylko na jak długo?

 


PRZYCZYNY INFLACJI

Na ogół wzrost cen wynika z nadmiernej podaży pieniądza, co obecnie oznacza zbyt niskie stopy procentowe. Przeciętny obywatel kojarzy pieniądz z gotówką, ale dziś dużo większą rolę odgrywa kredyt. Jeśli stopy procentowe są zbyt niskie, to ludzie chętnie pożyczają pieniądze. Wyższe oprocentowanie powoduje odwrotne zjawisko. Stąd winą za gwałtownie rosnące ceny obarczono Radę Polityki Pieniężnej. Nie będąc wielbicielem polityki prowadzonej przez NBP, muszę przyznać, że w tym przypadku krytyka nie była w pełni uzasadniona.

Jeśli spojrzymy na wzrost cen w nieco dłuższej perspektywie, rok do roku, dane za grudzień 2022 r. pokazują zdumiewające zjawisko. Państwa, które najbardziej dotknęła ta klęska, to byli członkowie dawnego bloku sowieckiego – Węgry (25,0 proc.), Łotwa (20,7), Litwa (20,0), Estonia (17,5), Czechy (16,8), Polska (15,3), Słowacja (15), Bułgaria (14,3), Rumunia (14,1) – a dopiero potem członkowie „starej Unii”, na przykład Włochy (12,3), Niderlandy (11,0), Niemcy (9,6) i Francja (tylko 6,7 proc.). Gdyby każde państwo nadal posiadało własną walutę, to te ogromne różnice można by zrzucić właśnie na zbyt niskie stopy procentowe, ale Łotwa, Litwa i Estonia od lat należą do strefy euro i ich polityka pieniężna jest wynikiem działań Europejskiego Banku Centralnego, instytucji, która jest znana z troski o stabilność cen. Dla całej strefy euro inflacja w interesującym nas okresie wyniosła tylko 9,2 proc., więc mniej niż połowę tego, co na Litwie i Łotwie. Zatem należy doszukiwać się istotnych, a niezwiązanych z działalnością banku centralnego przyczyn inflacji w byłych „demoludach”.

Inflacja miała wymiar ogólnoświatowy, z jednym istotnym wyjątkiem: Chin. W maju, w stosunku do tego samego miesiąca sprzed roku, poziom cen podniósł się tam zaledwie o 0,2 proc. Obecnie mówi się, że Krajowi Smoka grozi deflacja, czyli spadek ogólnego poziomu cen. Biorąc pod uwagę, że państwo to jest nazywane fabryką świata, rodzi się pytanie: dlaczego niskie ceny panujące w tym przemysłowym kolosie nie rozszerzały się na resztę globu?

 


WOJNA GOSPODARCZA

Niemałą winę za ten stan rzeczy ponosi wojna gospodarcza, a w praktyce nowa zimna wojna. Co prawda Zachód odżegnuje się od chęci dokonania gospodarczego „rozdzielenia” (decoupling) i głosi, że chodzi tylko o kwestie związane z bezpieczeństwem (branże zaliczane do najbardziej zaawansowanych i istotne z punktu widzenia obronności), ale w praktyce nie da się ograniczyć zmagań tylko do określonych sfer. Jest sporo dziedzin, w których towary i technologie mają podwójne zastosowanie. Ponadto nie ma całkowitej pewności, że jakiś biurokrata nie uzna konkretnej branży za istotną z gospodarczego punktu widzenia i nie nałoży obostrzeń. Jakby nie było, administracja Donalda Trumpa prawie cały import z Chin obłożyła wysokimi cłami. Ponadto ograniczenie importu z Chin może mieć zbawienny skutek dla rentowności firm, które na rynku wewnętrznym Zachodu konkurują z importem z Azji. Te przedsiębiorstwa podejmują sporo wysiłków, aby ich dziedziny też wliczono do chronionych.

Mówiąc krótko, na skutek nowego podejścia do stosunków z Chinami ryzyko towarzyszące robieniu interesów z tym krajem ogromnie wzrosło i ponadnarodowe koncerny na gwałt zmieniają łańcuchy dostaw, przenosząc produkcję do innych państw. Kłopot jednak w tym, że nie jest to bezbolesny proces, bo w tych państwach nie ma do dyspozycji setek milionów dobrze wyszkolonych pracowników. Wskutek tych czynników na Zachodzie pojawiły się niedobory wielu towarów, a gdy występują niedobory, to ceny muszą iść w górę.

Tu dochodzimy do istotnego dla naszych rozważań punktu. Na skutek transformacji po 1989 r. gospodarki krajów Europy Środkowo-Wschodniej w wielkim stopniu zostały spenetrowane przez obce interesy – dotyczy to szczególnie łańcuchów dostaw. W chwili, gdy brakuje towarów, hurtownicy działający na międzynarodową skalę w pierwszym rzędzie obsługują rynki macierzyste i te, które są dla nich kluczowe, czyli największe. Natomiast mniejsze, na przykład kraje bałtyckie i nawet Polska, są zaopatrywane „po macoszemu”. Zatem w tych państwach niedobory przybrały największy rozmiar i skok cen był wprost proporcjonalny do braków. Z tego powodu gwałtowne podnoszenie stóp procentowych przez NBP nie mogło przynieść oczekiwanych skutków, bo źródło inflacji ma charakter strukturalny – jest nim zależność od obcych łańcuchów dostaw.

W państwach, które nie biorą udziału w zmaganiach z Chinami i nie likwidują ścisłych z nimi związków gospodarczych, inflacja jest niska. Na przykład w Korei Południowej w maju inflacja rok do roku wyniosła 2,7 proc., w Malezji 2,8, w Wietnamie 2,4, a w Tajlandii tylko 0,25.

 


ROSYJSKA AGRESJA

Na ten czynnik nałożyły się inne, w szczególności wojna rosyjsko-ukraińska. Na skutek najazdu na Ukrainę błyskawicznie poszły w górę ceny nośników energii, zbóż, olejów jadalnych i pasz, a także nawozów sztucznych. Po pierwszej fali podwyżek nadszedł jednak okres spadku cen wielu surowców. Na przykład cena gazu ziemnego, która na giełdzie w Niderlandach w sierpniu zeszłego roku osiągnęła 300 euro za megawatogodzinę, dziś wynosi zaledwie jedną dziesiątą tamtej kwoty. Ceny węgla też spadły, podobnie jak ceny pszenicy. Ale w przypadku Polski wystąpiły tu czynniki natury strukturalnej, które stanęły na przeszkodzie uwidocznieniu się tego zjawiska w indeksie inflacji.

Ceny nośników energii są u nas w wielkim stopniu regulowane przez państwo. Koncern dostarczający na przykład gaz ziemny to państwowy monopol, czyli jego ogromne zyski zasilają budżet państwa. Władza zaś na gwałt potrzebuje pieniędzy, bo istotą jej polityki gospodarczej jest rozdawnictwo. Podobnie mają się sprawy z cenami benzyny. Natomiast napływ taniego zboża z Ukrainy spowodował załamanie się cen skupu pszenicy i wywołał protesty rolników, czyli żelaznego elektoratu „dobrej zmiany”. Stąd embargo na import zbóż z tego kierunku i brak spadku cen pieczywa i pasz.

Te decyzje, a nie polityka pieniężna, powodują, że w Polsce tempo spowalniania wzrostu cen jest dużo niższe niż w innych państwach UE. Jak wspomniałem wyżej, na koniec zeszłego roku tempo inflacji w stosunku rocznym było w krajach bałtyckich dużo wyższe niż nad Wisłą, ale dziś sprawy mają się odwrotnie. W czerwcu inflacja w stosunku do tego samego miesiąca zeszłego roku wyniosła w Estonii, na Litwie i na Łotwie, odpowiednio, 9,0, 8,2 i 8,1 proc., w Polsce zaś – aż 11,0 proc.

 


ROKOWANIA NA PRZYSZŁOŚĆ

Okres stabilnych cen, które cechowały ostatnie dekady, w wielkim stopniu był wynikiem przyłączenia się Chin do światowego systemu gospodarczego. Setki milionów wykształconych i zdyscyplinowanych pracowników zasiliło globalny świat pracy i tym samym zapobiegło pojawieniu się presji płacowej. W tej chwili obserwujemy proces odwrotny. Dlatego w Chinach po raz pierwszy od dłuższego czasu mamy do czynienia z bezrobociem (szczególnie poważne jest ono wśród osób młodych) i z nadwyżkami produkcji (stąd groźba deflacji). Natomiast w innych krajach występują niedobory wielu towarów, bo światowy system gospodarczy nie jest na tyle elastyczny, żeby szybko zastąpić chińską produkcję. Zatem pewna presja inflacyjna związana z rozchodzeniem się gospodarki światowej na dwa bloki gospodarcze będzie nadal występować.

W przypadku Polski, czy też szerzej UE, koniec stabilności cen jest związany także z wprowadzaniem „zielonego ładu”. Koszt „transformacji energetycznej” będzie ogromny. Im niższy stopień rozwoju danego społeczeństwa, tym ciężar ten będzie większy. Czekają nas ogromne inwestycje w odnawialne źródła energii i ten wysiłek będzie odzwierciedlony w cenach nośników energii. Ponieważ ceny energii mają wpływ na koszt transportu, ceny większości innych towarów też wzrosną. Trzeba również pamiętać, że rolnictwo należy do dziedzin energochłonnych, więc wstrząs cenowy dosięgnie nas także od tej strony.

 


REALNE DOCHODY

Inflacja sama w sobie, nawet na takim poziomie, z jakim przyszło nam ostatnio się zmierzyć, nie jest wielkim nieszczęściem, jeśli wzrost cen jest kompensowany wzrostem dochodów. Inflacja nie musi także stanowić „podatku” od majątku, bo cała gama inwestycji może doskonale zabezpieczać nas przed ujemnymi skutkami tego zjawiska (na przykład rynek nieruchomości). Niestety, społeczeństwo polskie nie jest dobrze przygotowane do stawiania czoła wyzwaniom związanym ze wzrostem cen.

Poziom wiedzy ekonomicznej w Polsce jest niski. O ile w USA dział gospodarczy stanowi podstawowy element każdego większego periodyku, o tyle nad Wisłą wiele dzienników i tygodników w ogóle nie poświęca miejsca tym sprawom. Najwyraźniej „popyt” na tę wiedzę jest nikły, więc mało kto wie, jak bronić się przed zaburzeniami gospodarczymi.

Jest mało prawdopodobne, żeby na dłuższą metę płace w Polsce miały rosnąć szybciej od cen. Gospodarka polska nie może poszczycić się branżami o najwyższym stopniu zaawansowania technologicznego (i organizacyjnego). Przez ostatnie dwie dekady rozwijaliśmy się w stosunkowo przyzwoitym tempie, ponieważ u nas była tańsza siła robocza i energia. Wraz z transformacją energetyczną ten drugi czynnik zniknie, a koszt siły roboczej będzie drugorzędny – najważniejszy będzie poziom wykształcenia. Jakość polskich uczelni jest taka, jaka jest, więc można mieć obawy, że stopa życiowa w Polsce rosnąć nie będzie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 2 grudnia

Sobota, XXXIV Tydzień zwykły
Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie,
abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym.

+ Czytania liturgiczne (rok A, I): Łk 21, 34-36
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Barbary 25 XI-3 XII
Nowenna przed Niepokalanym Poczęciem NMP: 29 XI-7 XII

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.

POLACY POMAGAJĄ UKRAINIE

Polecane przez "Idziemy" inicjatywy pomocy
(chcesz dodać swoją inicjatywę - napisz)



Newsletter