16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

2024

Więcej

Tajemnica Wniebowziętej

Ocena: 4.03333
17058

Jakie znaczenie ma dla nas prawda o Wniebowzięciu Matki Bożej, skoro nie została wprost zapisana w Biblii?

Wniebowzięcie Matki Bożej – fresk w kościele Zaśnięcia w Jerozolimie


Ogłoszenie dogmatu o wniebowzięciu nie było wymyśleniem nowej prawdy, ale raczej uroczystym potwierdzeniem tego, co Lud Boży – prowadzony przez Ducha Świętego – wyznawał od wielu wieków. Uroczystość Wniebowzięcia (Zaśnięcia) Najświętszej Maryi Panny jest wszak jednym z najstarszych świąt maryjnych. 1 listopada 1950 roku w Bazylice Watykańskiej, w obecności 1600 biskupów oraz wielu tysięcy wiernych, papież uroczyście powiedział: „Powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”.

W ten sposób została ogłoszona prawda, którą obchodzimy 15 sierpnia jako Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.


SENS DOGMATÓW

Zanim zastanowimy się nad znaczeniem dogmatu o Wniebowzięciu Maryi, warto uświadomić sobie, czym są dogmaty Kościoła, a w szczególności – dogmaty maryjne. Z dogmatami wiary nie jest tak, że Kościół otrzymał je spisane w punktach od Jezusa, ale nie jest też tak, że Kościół wymyśla jakieś nowe prawdy, których wcześniej po prostu nie było. Objawienie, które jest fundamentem wiary Kościoła, skończyło się wraz ze śmiercią ostatniego z apostołów, którzy byli świadkami Jezusa przed i po zmartwychwstaniu. Chrystus objawił nam Boga Ojca i siebie samego jako Syna Bożego, ale wiele prawd zostało nam danych jakby w zarodku. Kościół jako wspólnota wiary, której przewodzą biskupi, coraz głębiej rozumie Boskie tajemnice dzięki Duchowi, który został mu dany, zgodnie z obietnicą samego Jezusa: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (J 16,13). Dogmaty, czyli nieomylne prawdy wiary, które Kościół podaje w określonej formule do wierzenia, są wynikiem tej asystencji Ducha Świętego, który cały Kościół prowadzi do coraz głębszego rozumienia tego, co zostało nam objawione w historii Jezusa z Nazaretu. Dogmaty są zatem szczególnym wyrazem żywej wiary Kościoła, który - prowadzony przez Ducha - coraz lepiej rozumie i wyznaje to, w co wierzy. Nieomylność, która przysługuje Papieżowi pod określonymi warunkami, nie jest jakąś magiczną wiedzą daną jednej osobie, ale stanowi konkretny, uchwytny wyraz nieomylności danej całemu Kościołowi, czyli obietnicy, że Duch prowadzi wierzących do całej prawdy i w sprawach ważnych nie pozwoli błądzić swojemu Kościołowi. Właśnie ogłoszenie dogmatu o Wniebowzięciu było ostatnim – nie licząc kanonizacji – uroczystym, nieomylnym orzeczeniem Biskupa Rzymu. Z czego nie wynika, że w przyszłości nie mogą być ogłoszone inne dogmaty.


Dogmat o Wniebowzięciu nie rozstrzyga kwestii
cielesnej śmierci Matki Bożej


Każdy dogmat jest zwieńczeniem pewnej drogi wiary Kościoła, ale zarazem otwiera nowe perspektywy. Tak jest też z dogmatami maryjnymi, począwszy od pierwszego, ogłoszonego przez Sobór Efeski w 431 roku, który stwierdza, że Maryja jest Theotokos, czyli Rodzicielką Boga, a skończywszy na ostatnim, czyli dogmacie o Wniebowzięciu, który był poprzedzony ogłoszeniem w 1854 roku dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Dogmaty te, tak jak wszystkie inne, są właściwie wyrazem jednej podstawowej w chrześcijaństwie prawdy, wyrażonej przez św. Jana: „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8. 16). Bóg jest miłością odwieczną sam w sobie i jest miłością do człowieka. Prawdy maryjne odsłaniają nam jakiś aspekt tej miłości; mówią nam nie tylko o szczególnej relacji miłości między Bogiem i Maryją, o Jej wybraniu przez Boga, ale także o innych ludziach, o nas, o naszym początku i naszym ostatecznym powołaniu. W prawdzie o Wniebowzięciu Kościół wysławia – jak stwierdza Sobór Watykański II – Maryję jako wspaniały owoc Odkupienia, a zarazem „jakby w przeczystym obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie i spodziewa się być” (KL 103).


SKĄD DOGMAT O WNIEBOWZIĘCIU?

Prawdy o wniebowzięciu Maryi nie znajdujemy wprost w bezpośrednich wypowiedziach Pisma Świętego. Możemy jednak wskazać na biblijne świadectwa, które podprowadzają nas ku tej prawdzie. Takie teksty jak chociażby: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski” (Łk 1,28), czy też: „Oto błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia” (Łk 1,48), pozwalają nam wierzyć, że skoro Maryja jest doskonale napełniona łaską Boga, to doświadcza już ostatecznego spełnienia ludzkiego życia, czyli przebywania z duszą i nowym ciałem w chwale niebieskiej. Pełnia łaski zakłada wszakże pełną realizację tego, co łaskawy Bóg przygotował dla człowieka.

Popatrzmy pokrótce na historię, która doprowadziła do ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu. W V wieku w Jerozolimie pojawiło się święto Zaśnięcia i Złożenia do grobu Maryi. Początkowo wspominano w ten sposób śmierć Maryi, później zwrócono uwagę na ostateczne spełnienie jej życia i przebywanie w niebie. W okresie od V do VII wieku pojawiło się wiele legend opowiadających o odejściu Matki Bożej z tego świata. W średniowieczu jednak rozwija się poważna refleksja na temat tajemnicy Maryi i legendarne wątki maryjne odgrywają coraz mniejszą rolę. Teolodzy uzasadniają wniebowzięcie Maryi, wskazując przede wszystkim na jej niepowtarzalny związek z Jezusem zmartwychwstałym poprzez Boże macierzyństwo. Decydujące było jednak to, że wiara w eschatologiczne spełnienie się życia Maryi stawała się coraz bardziej zakorzeniona w życiu i modlitwie wiernych. W 1946 roku Pius XII zwrócił się do biskupów całego świata z prośbą o wyrażenie opinii w sprawie zasadności ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu. Po otrzymaniu pozytywnych głosów w tej sprawie, bullą „Munificentissimus Deus” Papież ogłosił dogmat, według którego Maryja „po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”. Dogmat nie rozstrzyga kwestii cielesnej śmierci Matki Bożej. Innymi słowy, dogmat o Wniebowzięciu wcale nie oznacza, że Maryja nie umarła. Wzięcie do nieba nie oznacza bowiem, że Maryja nie zaznała śmierci. Dogmat o Wniebowzięciu nie jest stwierdzeniem jakiegoś historycznego wydarzenia, lecz wyznaniem wiary, iż Matka Boża przekroczyła granicę śmierci i w pełni – z duszą i nowym ciałem – dotarła do celu życia każdego człowieka.


WNIEBOWZIĘCIE JAKO OBIETNICA

Niewątpliwie prawda o Wniebowzięciu mówi nam o szczególnym wybraniu Maryi przez Boga. Do Maryi możemy odnieść słowa Apokalipsy o Niewieście obleczonej w słońce i wieniec z gwiazd dwunastu. Maryja w radosnym hymnie Magnificat rzekła: „Odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia”. Te słowa spełniły się i nadal się spełniają na naszych oczach. Wielu Ojców Kościoła podkreślało, że wzięcie Maryi z duszą i ciałem do nieba jest zrozumiałą konsekwencją jej wybrania, niepokalanego poczęcia i Bożego macierzyństwa. Wniebowzięcie z duszą i nowym, „niebieskim”, ciałem zaraz po śmierci byłoby zatem przywilejem Matki Bożej. Inni ludzie bowiem przechodzą po śmierci przez tak zwany stan pośredni, w którym dusza czeka na przemienione ciało.

 


Wniebowzięcie mówi nam nie tylko
o wybraniu Maryi,
ale jest obietnicą dla każdego z nas


Maryja nie jest jednak sama dla siebie lub wyłącznie dla Boga. Ona oświetla sens dziejów całej ludzkości. Wniebowzięcie mówi nam zatem nie tylko o wybraniu Maryi, ale jest obietnicą dla każdego z nas. Możemy zatem powiedzieć, że to, co wiara mówi o Maryi, stanowi przedmiot nadziei wszystkich wiernych. Wniebowzięcie stanowi dopełnienie zbawczego dzieła Boga, dopełnienie, którego wszyscy oczekujemy. A zatem tajemnicę Maryi wziętej z duszą i ciałem do nieba możemy kontemplować nie tylko z zewnątrz jako obserwatorzy. Wniebowzięcie jest obietnicą, że w każdym z nas może spełnić się to, co kontemplujemy w Maryi. Dogmat ten jest zatem prawdą o naszym powołaniu, o naszej przyszłości. A jaka jest nasza przyszłość? Jest nią życie wieczne w niebie – z ciałem i duszą, to znaczy z pełnią tego wszystkiego, co stanowi, że człowiek jest człowiekiem, a nie jedynie inteligentnym zwierzęciem, lub – z drugiej strony – jakimś aniołem uwięzionym w ciele. Człowiek to ciało i duch. A Bóg, który zbawia człowieka, zbawia go całego – bierze człowieka do nieba, dając mu nowe ciało i nowego ducha.


ZMARTWYCHWSTANIE W ŚMIERCI?

Niektórzy teolodzy rozwinęli – właśnie w oparciu o dogmat Wniebowzięcia – koncepcję zmartwychwstania w momencie śmierci. Odchodzą oni od tradycyjnej wizji głoszonej przez Kościół, że – jak już wspomnieliśmy – każdy człowiek, z wyjątkiem Maryi, doświadcza stanu pośredniego, w którym dusza byłaby odłączona od ciała. Według tej teologicznej hipotezy otrzymanie przez zbawionych uwielbionego ciała następowałoby w momencie śmierci. Innymi słowy to, co nazywamy duszą, zaraz po rozstaniu się z ciałem ziemskim otrzymywałoby od Boga nowe, niebiańskie ciało. Zwolennicy takiego spojrzenia na to, co dzieje się po śmierci, podkreślają, że człowiek jest jednością duszy i ciała, a zatem stan, w którym istnieje sama dusza, byłby nienaturalny.

Abp L. Ladaria tak pisze o teologach przyjmujących hipotezę zmartwychwstania w śmierci: „Nie zamierzają oni negować nauki o zmartwychwstaniu umarłych. Jednakże stając wobec niemożliwości myślenia o identyczności materialnej ciała zmartwychwstałego z ciałem zmarłego, uważają, że jest możliwe inne pojmowanie ciała. Byłoby ono, przykładowo rzecz ujmując, bardziej «uduchowione», stanowiłoby odbicie tego, co ciało wycisnęło na duszy, tak że wszystkie wymiary ludzkie, przekształcone w sposób, którego nie możemy opisać, występowałyby zaraz po śmierci u kogoś, kto przeszedł z tego życia do życia ostatecznego”. A zatem po śmierci nie mielibyśmy do czynienia z bezcielesnym elementem odłączonym od ciała, ale po prostu z człowiekiem, który pozostaje duchowo-cielesną jednością, tyle że owa cielesność jest innego typu, którego nie potrafimy sobie wyobrazić.

Ostateczne zmartwychwstanie natomiast polegałoby nie na tym, że indywidualne dusze otrzymują ciało, jako że otrzymały je już w momencie przejścia z tego świata, ale na osiągnięciu pełni relacji z innymi. Nasza indywidualna cielesność pozostaje bowiem w pewnym sensie niepełna, jeśli brak jej niektórych relacji z innymi ludźmi. Taka pełnia – urzeczywistniająca się również poprzez ciało jakkolwiek je rozumiemy – nastąpi dopiero na końcu dziejów i to właśnie byłoby ostatecznym zmartwychwstaniem. Ale jest to tylko hipoteza. Tradycyjna nauka wskazuje – powtórzmy raz jeszcze – na okres przejściowy, w którym dusza ludzka oczekuje ostatecznego zmartwychwstania. Trzeba jednak zaznaczyć, że generalnie Kościół jest bardzo ostrożny w mówieniu o tym, jak wygląda rzeczywistość po śmierci. Nauczanie Kościoła na ten temat dotyczy spraw podstawowych, a co do reszty mogą istnieć różne modele teologiczne i wyobrażenia. I można uważać, że np. bł. Jan Paweł otrzymał już w momencie śmierci uwielbione ciało. W takiej perspektywie Wniebowzięcie byłoby nie tyle przywilejem Maryi, a to jest znakiem tego, co Bóg przygotował dla zbawionych.


PROBLEM Z CIELESNOŚCIĄ

Prawda o wniebowzięciu Maryi z duszą i ciałem przypomina nam, że zbawienie dotyczy także ciała. Tymczasem stosunek człowieka do własnej cielesności bywa bardzo ambiwalentny. Kochamy ciało, trudzimy się, by je chronić i pielęgnować, a jednocześnie niekiedy nienawidzimy go, gdyż jest dla nas źródłem udręk i upokorzeń. Ludzkie ciało jest z jednej strony poniżane przez pornografię, pijaństwo, narkomanię, eutanazję; z drugiej zaś strony czyni się z ludzkiego ciała nowego bożka, któremu poświęca się cały wolny czas, dostępne środki finansowe. Od kondycji, w jakiej znajduje się nasze ciało uzależniamy odniesienie sukcesu, powodzenie, akceptację, własne dobre samopoczucie. Są tacy, co z niechęcią lub nawet wzgardą patrzą na innych, którzy nie spełniają wymagań współczesnego modelu piękna, na starszych oraz schorowanych. Ta dwuznaczność ciała sprawia, że wielu ludzi akceptuje ideę życia wiecznego, ale odrzuca – jako absurdalną – obietnicę zmartwychwstania ciała. Jeśli ktoś postrzega ciało jako więzienie (klatkę) duszy, to jest oczywiste, że nie podoba mu się nauka o zmartwychwstaniu ciała. Takie właśnie przekonania mieli starożytni Grecy. Nic więc dziwnego, że kiedy na Areopagu w Atenach usłyszeli św. Pawła głoszącego zmartwychwstanie, „jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: «Posłuchamy cię o tym innym razem»” (Dz 17,32).

Wniebowzięcie może nam więc pomóc głębiej zrozumieć, że człowiek nie tylko ma ciało, ale... jest ciałem, jednością duszy i ciała. Tak jak Maryja, która została wzięta do nieba z przemienionym ciałem. Nie potrafimy sobie wyobrazić ciała, w którym Maryja jest w niebie. Nie potrafimy wyobrazić sobie naszego ciała po zmartwychwstaniu. Dlatego św. Paweł mówi nam: „Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem [...]. Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne...” (1 Kor 15,35nn). Kontynuując tę analogię można by powiedzieć tak: Mamy niepozorne ziarno dębu, a z niego wyrasta wspaniały, mocny, zdawałoby się wieczny dąb. I jest to ta sama istota: dąb jako ziarno, i dąb jako wielkie piękne drzewo. Podobnie jest ze zmartwychwstaniem. Nasze obecne ciała to ziarno, które kiedyś obumrze, ale jego kontynuacją będzie ciało niebiańskie – piękne jak wspaniały dąb. To będzie nasze ciało, choć inne niż ciało ziemskie. Dogmat o Wniebowzięciu stanowi szczególną ilustrację tej wiary i nadziei. Trzeba ponadto podkreślić, że skoro po tamtej stronie nie będziemy czystymi duchami, ale ludźmi nie pozbawionymi cielesności, to trzeba nam tutaj, w doczesności, dbać o godność i czystość naszego ciała. Przy czym czystość w swym najgłębszym wymiarze polega na czystej relacji z Bogiem, o czym w nadzwyczajny sposób naucza Paweł Apostoł: „A jeśli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8,11). Duch Boży zamieszkiwał w sposób pełny w Maryi, Matce Jezusa, i dlatego czcimy ją jako wniebowziętą.

 


Wniebowzięcie może nam pomóc głębiej zrozumieć,
że człowiek jest jednością duszy i ciała

Kościół Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny na Syjonie w Jerozolimie
 


TRADYCJE I ROCZNICE

Z uroczystością Wniebowzięcia związana jest starożytna tradycja liturgiczna oddająca hołd Maryi wraz z poświęceniem na Jej cześć leczniczych ziół. Od X wieku w uroczystość Wniebowzięcia poświęca się zioła, kwiaty, kłosy zbóż i owoce. W polskiej pobożności i tradycji ludowej uroczystość Wniebowzięcia zwana jest świętem Matki Boskiej Zielnej. Pachnące zioła, piękne kwiaty, dojrzałe kłosy zbóż i dorodne owoce symbolizują duchową pełnię Maryi, jako „najdorodniejszego ziemskiego owocu”, korony stworzenia. Zioła mają swą leczniczą moc, a kwiaty budzą zachwyt kolorami i zapachem. Maryja jest najpiękniejszym kwiatem ludzkości. Jest też lekarstwem na nasze choroby duszy i ciała.

W Polsce uroczystość Wniebowzięcia łączy się z pamięcią o Bitwie Warszawskiej 1920 roku, zwanej też Cudem nad Wisłą. Bitwa ta ocaliła nie tylko odzyskaną polską niepodległość. Niektórzy uważają, że była to jedna z najważniejszych bitew w dziejach świata. Wojsko Polskie na czele z marszałkiem Józefem Piłsudskim zatrzymało i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej i uratowało nie tylko Polskę, ale całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem bolszewickiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego. Było to nawiązanie do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to w krajach Zachodu powszechnie nazywano Polskę „przedmurzem chrześcijaństwa” albo „przedmurzem Europy”. Jedną z postaci Bitwy Warszawskiej jest ks. Ignacy Skorupka, kapelan garnizonu praskiego, który zginął w walkach z bolszewikami 14 sierpnia 1920 roku. Komunikat ówczesnego Sztabu Generalnego mówił o „bohaterskiej śmierci ks. kapelana Ignacego Skorupki [...], który w stule i z krzyżem w ręku przodował atakującym oddziałom”. Na wielu obrazach i rzeźbach ks. Skorupka ukazywany jest właśnie z krzyżem w dłoni. Jednym z bardziej znanych przedstawień jest obraz Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”. W jego centrum znajduje się właśnie ks. Ignacy Skorupka z krzyżem w ręku.

Ten krzyż w dłoniach konającego ks. Skorupki jest symbolem tego, czym jest krzyż w historii naszego narodu. W Uroczystość Wniebowzięcia jesteśmy zaproszeni, by stanąć pod krzyżem Chrystusowym wraz z Maryją. Krzyż dla Maryi nie był jakąś abstrakcją lub podniosłą opowieścią, ale to był jej Syn, Jezus, jedyny, ukochany, ukrzyżowany. Bolejąca pod krzyżem Maryja być może pytała Boga: Cóż to za historię robisz ze mną? Powiedziałam Ci swoje „fiat” (Niech się tak stanie), a teraz patrzę na mojego ukrzyżowanego Syna. Jaki to ma sens? Odpowiedzią Boga na ten ból Matki nie był jakiś doraźny cud, ale Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie Syna, i… Wniebowzięcie Matki. Maryja odzyskała swego Syna pełniej niż mogła się tego spodziewać. Co więcej, stała się dla nas drogą do Syna, naszego Zbawiciela. W Maryi wypełniły się słowa św. Pawła: „I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności” (1 Kor 15,22- 23). Uroczystość Wniebowzięcia to dla nas święto nadziei, że krzyż, cierpienie, śmierć nie są ostatnim słowem naszej egzystencji. Naszą przyszłością jest życie wieczne z ciałem i duszą, z całym naszym jestestwem.


UKORONOWANIE WNIEBOWZIĘTEJ

Dopełnieniem obrazu Wniebowzięcia jest to, co w modlitwie różańcowej rozważamy jako ukoronowanie Maryi na Królową nieba i ziemi. W2 Liście do Tymoteusza św. Paweł pisze: „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy” (2,11-12). Maryja współumierała ze swym Synem, trwała w cierpliwości, a teraz króluje wraz z Chrystusem zmartwychwstałym. Niektóre obrazy ukazują Maryję pomiędzy Ojcem i Synem, którzy trzymają nad jej głową koronę, nad którą z kolei unosi się Duch Święty w postaci gołębicy. Królowanie Maryi Wniebowziętej oznacza z jednej strony jej doskonałą jedność z Bogiem w Trójcy jedynym, z drugiej zaś – jej pełną miłości troskę, by nikt z odkupionych przez Jej Syna nie zginął, ale doszedł do pełni życia wiecznego. Jak to czytamy w hymnie jutrzni na dzień 15 sierpnia: „Bóg Cię, Maryjo, koroną obdarzył / Dla nas uczynił Matką i Królową / Troszczysz się o nas siedząc przy swym Synu / Przywróć nadzieję zbawienia pewnego / Wszystkim cierpiącym”.

 

 

o. Dariusz Kowalczyk SJ
Idziemy nr 33 (362), 12 sierpnia 2012 r.
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

 

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Archiwum

Wybierz dział:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter